Podają się za policjantów z Centralnego Biura Śledczego Policji. Dzwonią do mieszkańców Lubelskiego i namawiają ich do włączenia się w akcję łapania przestępców. Wystarczy tylko wypłacić pieniądze
Oszustwa „na policjanta” pojawiają się regularnie. Wszystko wskazuje na to, że mamy właśnie do czynienia z kolejną ich falą.
– Trzy próby oszustwa w ostatnim czasie miały miejsce w powiecie lubartowskim. Oszuści dzwonili do Ośrodków Pomocy Społecznej oraz Urzędu Gminy. Podawali się za funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i próbowali przekonać pracowników do przelewu pieniędzy – informuje starszy sierżant Jagoda Stanicka z KPP w Lubartowie.
W rozmowie z pracownikiem urzędu oszust zdradził, że chce rozbić grupę przestępczą i próbował namówić urzędnika do wykonania „przelewu kontrolnego”, żeby namierzyć przestępców. W jednym z ośrodków powiedział, że było włamanie na konto bankowe i „w celu ochrony środków potrzebne jest podanie danych”. Uspokajał, że będą one bezpieczne, bo jest policjantem CBŚ. Podał numer swojej legitymacji służbowej i chciał w ramach tzw. weryfikacji dodatkowej przełączyć rozmówczynię na numer 997 lub 112, żeby tam potwierdzić jego tożsamość.
Pilne, bo dzwonię z policji
Kolejny telefon odebrano kierowniczka innego ośrodka na terenie powiatu lubartowskiego.
– Pan chciał rozmawiać z naszą księgową. Była zajęta więc spytałam, czy to pilne. Odpowiedział: „Pilne, bo dzwonię z policji”. Wtedy przekazałam telefon – relacjonuje wtorkową rozmowę kobieta.
– To była bardzo chaotyczna rozmowa – wspomina księgowa. – Wiadomości padały bardzo szybko. Nie byłam w stanie ułożyć ich sobie w głowie.
Najpierw padła informacja o tym, że mężczyzna jest policjantem CBŚ na tropie grupy przestępczej. Mówił, że ma ważne informacje i że sprawa jest bardzo poważna. Spytał, czy kobieta jest „bez świadków”.
– Dlatego pomyślałam, że telefon dotyczy mojej rodziny, a nie pracy. Miałam czarne myśli. Bałam się, że komuś coś się stało – przyznaje kobieta i dodaje, że w tym momencie poprosiła koleżanki, które siedziały z nią w pokoju, żeby wyszły.
Paweł Noga
– Potem usłyszałam, że podrobiony został mój dowód i próbowała się nim legitymować jakaś bezdomna. Zaraz potem padła informacja, że była próba „defraudacji środków” z konta. Nie miałam jednak możliwości spytania, z jakiego konta. Ten mężczyzna przeskakiwał z tematu na temat – opowiada kobieta. – Chyba wyczuł wtedy moje wahanie, bo stwierdził, że nazywa się Paweł Noga i jest policjantem z KWP w Lublinie. Podał mi też numer legitymacji służbowej. Jak się potem okazało, to był numer wymyślony, bo powinny być cyfry i litery, a tu wszystkiego nie było.
Mężczyzna zaczął nalegać, żeby kobieta sprawdziła jego wiarygodność na numerze alarmowym.
– Nie wzbudził we mnie zaufania. W pewnej chwili poczułam się zastraszona. Nie czekałam więc na ciąg dalszy. Rozłączyłam się i z innego numery zadzwoniłam na policję. Okazało się, że rozmawiałam z oszustem – mówi.
Ostrzeżenia
– Dostałam z urzędu miasta informację o tym, że na terenie województwa lubelskiego oszuści podszywający się pod policjantów CBŚ chcą wyłudzić ważne dane – przyznaje Marzena Jedut, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubartowie. – Oczywiście od razu uprzedziłam pracowników o takim procederze. Wszyscy wiedzą, że nie mogą podawać informacji i powinni jak najszybciej informować o próbach oszustwa prawdziwych policjantów.
– Funkcjonariusz Policji nigdy nie dzwoni i nie prosi o pomoc w rozwiązaniu żadnej sprawy, ani tym bardziej przelewu środków finansowych – podkreśla starszy sierżant Jagoda Stanicka. – Pamiętajmy, aby nikomu nie podawać naszych danych: haseł, loginów, numeru PESEL czy serii i numeru dowodu osobistego. Nigdy też nie instalujmy na swoim urządzeniu programów, które zleca nam wgranie nasz potencjalny rozmówca. Mogą to być programy służące do przejęcia zdalnego sterowania nad naszym urządzeniem i przechwycenia naszych danych wrażliwych. Jeżeli już dojdzie do próby oszustwa, natychmiast poinformujmy o tym zdarzeniu policję, dzwoniąc pod numer 112.
Przelew nie przeszedł
Oszustów podających się za policjantów CBŚ udało się też uprzedzić w środę w Kraśniku. Policjant z zespołu do walki z przestępczością gospodarczą miał tego dnia dzień wolny. Korzystał z urlopu, gdy odebrał telefon od koleżanki zaniepokojonej zachowaniem swojej 60-letniej matki, która nagle wypłaciła pieniądze z konta.
– Policjant, podejrzewając, że to oszustwo, zaczął szukać kobiety w pobliskich urzędach pocztowych. Gdy ją znalazł, okazało się, że zdążyła już przelać oszustom ponad 22 tysięcy złotych – relacjonuje młodszy aspirant Paweł Cieliczko z KPP w Kraśniku i dodaje, że w ostatniej chwili udało się zablokować wysłanie środków. Dzięki temu kobieta nie utraciła swoich oszczędności.
Jak wyglądał mechanizm oszustwa? Do 60-latki zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta CBŚ. Powiedział, że „łapią sprawców”, którzy chcą zaciągnąć kredyt z osobistego konta kobiety. Namówił ją, żeby wypłaciła pieniądze, zaznaczając jednak, że nie będą to jej prywatne oszczędności, które zostały „bezpiecznie zablokowane”.
– W celu przeprowadzenia operacji oszuści mieli jej dać „swoje” pieniądze. Kobieta poszła na pocztę, gdzie dokonała przelewu 22 tysięcy złotych na wskazane dane. Rozmówca nie pozwalał jej się rozłączać i polecił włożyć telefon do kieszeni, dzięki czemu słyszał cały czas, co robi. Po dokonaniu przelewu, kazał jej podać numer potwierdzenia przelewu, co też uczyniła – dodaje Cieliczko.