Prokuratura Rejonowa w Chełmie skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie 45-latka, który w październiku ub. roku w Żółtańcach Kolonii pod Chełmem ciężko ranił dwóch rowerzystów.
Sprawca nie zatrzymał się żeby udzielić poszkodowanym pomocy. Pijacki rajd – siadając za kierownicą 45-latek miał 1,05 mg alkoholu w organizmie - zakończył na ogrodzeniu pobliskiego domu przyjęć. Nieprzytomny 16-latek trafił do szpitala, gdzie m.in. usunięto mu śledzionę, drugi ranny, w wieku 19 lat miał obrażenia rąk i nóg.
Do wypadku doszło 5 października 2019 roku wieczorem. Czterech kolegów jechało rowerami w stronę zalewu na Żółtańcach. Ulica ks. Dąbrowskiego była o tej porze prawie pusta, mimo to, jak wynika z materiałów, które posłużyły postawienia 45-latkowi zarzutów, mężczyzna wyprzedzał inne auto – wracającej z basenu żony. Potem uderzył toyotą w rowerzystów.
Z jego relacji wynikało, że ostatnie co pamięta to… widok oddalającego się renault żony. Nie zaprzeczał, że pił. 45-latek przyznał, że wypił dwa piwa zanim usiadł za kierownicą. Mówi, że całe popołudnie młynkował zboże i musiał się przy tym zatruć jakąś chemią. Mężczyzna niebawem stanie przed sądem.