Powoli zaczynamy łatać swoje życie – mówią przyszli mieszkańcy domu tuż pod Lublinem, gdzie znajdą swój kąt osoby wychodzące z kryzysu bezdomności. Taką placówkę przygotowują wspólnie z lubelskim stowarzyszeniem Centrum Wolontariatu.
– Gdyby nie ksiądz Mietek, to nie wiem, czy nie leżałbym na cmentarzu. Mam na imię Jacek. Bezdomny, nadużywający alkoholu, po zakładzie karnym. W takim momencie mojego życia przygarnął mnie ks. Mieczysław Puzewicz. Poznaliśmy się, kiedy rozwoził jedzenie. Mieszkałem wtedy w pustostanie. Namówił mnie na terapię – opowiada jeden z mężczyzn, który postanowił odzyskać kontrolę nad swoim losem. – Teraz ten nowy dom to będzie symbol początku mojego nowego życia.
Z kluczem jest godniej
To będzie już trzecia placówka dla osób wychodzących z bezdomności. – Oprócz tego, mamy dom dla byłych więźniów. Szykujemy też mieszkanie, w którym zamieszka rodzina z Białorusi. Wprowadzą się już w piątek – mówi ks. Mieczysław Puzewicz, związany z Centrum Wolontariatu w Lublinie, delegat metropolity lubelskiego ds. pomocy osobom wykluczonym.
Żaden z tych ośrodków nie przypomina „zwykłej” noclegowni dla bezdomnych. – Tak, dajemy naszym podopiecznym klucze do domu. W noclegowni czy schronisku ktoś zawsze otwiera drzwi i je zamyka – mówi ks. Puzewicz. – Poza tym, w tych miejscach nie są przyjmowane pary, są rozdzielane, oddzielnie mieszkają kobiety, oddzielnie mężczyźni. U nas jest inaczej, bo pary mogą dalej ze sobą mieszkać. Uważam, że rozdzielanie osób, które żyją razem od 10 czy 15 lat, jest nieludzkie i nie po bożemu.
Trzeba stanąć na nogi
– Jeszcze nie śpimy w domu, urządzamy się. W naszym pokoju są już meble. Grzeją też kaloryfery – opisują pani Edyta i pan Marcin, którzy będą mieszkać w nowym domu Centrum Wolontariatu razem z panem Jackiem. – Powoli zaczynamy łatać nasze życie. Okolica jest ładna i spokojna. Można psychicznie odpocząć.
– Przez alkohol coś źle poszło. Trzeba wziąć się w garść i na nowo stanąć na nogi – przyznaje pan Marcin. – Podjąłem leczenie. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.
Zdaniem ks. Puzewicza, takie placówki są lepszym rozwiązaniem od klasycznych schronisk dla bezdomnych, choć też nie dają stuprocentowej pewności, że odmienią życie ich mieszkańców.
– Osobiście uważam, co jest poparte obserwacjami, że noclegownie i schroniska są błędem systemowym. Oczywiście, że tańszym i wygodnym, ale jeśli zapytamy osoby bezdomne, to większość z nich nie chce iść do tych miejsc, tylko chce mieć dom – dowodzi ks. Puzewicz. I podkreśla, że tworząc domy dla bezdomnych, stara się, by osoby wykluczone mogły same wrócić do życia społecznego.
Przystanek nawet na rok
– Mieszkańcy muszą się dogadać, zawrzeć jakiś kontrakt, umawiać się, kto kiedy sprząta itd. – opowiada ks. Puzewicz. – Oczywiście, te domy same nie działają. Są psychologowie, terapeuci, a także mentorzy, bo każdy z naszych podopiecznych, próbujący coś zmienić w swoim życiu, ma taką osobę, która ją wspiera, dopinguje i ma z nią stały kontakt. Mieszkańcy mają też pracę.
W domach prowadzonych przez Centrum Wolontariatu mieszka maksymalnie sześć osób. Podopieczni mogą przebywać w placówkach od miesiąca do roku.
Wspólne święto
W niedzielę, w związku ze Światowym Dniem Ubogich, osoby związane z Centrum Wolontariatu w Lublinie będą świętować wspólnie ze swoimi podopiecznymi: osobami ubogimi, bezdomnymi, uchodźcami i dziećmi z zaniedbanych dzielnic. W sumie będzie to 500 osób. Uda się to dzięki przychylności sześciu lubelskich restauracji.
Tak można pomóc
Osoby, które chciałby ufundować wyżywienie podopiecznym Centrum Wolontariatu, mogą wesprzeć je finansowo. Dane do przelewu: Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w Lublinie, ul. Gospodarcza 2, 20- 217 Lublin, Bank PKO S.A. V oddział w Lublinie nr konta: 64 1240 1503 1111 0000 1753 2101, tytuł przelewu: darowizna na cele statutowe