W Borzechowie (powiat lubelski) stanął krzyż morowy. – Krzyż nie ochroni nas przed wirusem jak chociażby maseczka ochronna. Stanął po to, aby przypominać nam, że jest jeszcze ktoś, do kogo możemy się zwracać w trudnych sytuacjach pandemii, czy jakiegoś niepokoju – zaznacza Jerzy Wawerek, jeden z inicjatorów postawienia krzyża.
Krzyże morowe były bardzo popularne w Polsce od XVIII w. Były fundowane w związku z zarazą. Krzyż z Borzechowa został ustawiony w miejscu wcześniejszego, który przy skrzyżowaniu dróg stał ponad 80 lat.
– To była inicjatywa mieszkańców Borzechowa. W odbudowę krzyża pandemicznego zaangażowało się blisko 100 osób – relacjonuje działania społecznego komitetu, Jerzy Wawerek.
Blisko 5-metrowy krzyż ustawiony przy skrzyżowaniu dróg, w kierunku Kłodnicy i Kępy, stanął w miejscu wcześniejszego drewnianego krzyża dwuramiennego. – Został ustawiony w 1915 r. przez mieszkańców Borzechowa – rodzinę Kowalskich. Według przekazów, w tym miejscu podczas działań wojennych prawdopodobnie zginęło dwoje dzieci i tutaj zostały też pochowane – opowiada Jerzy Wawerek. Później, w 1920 r., podczas epidemii tyfusu, w pobliżu tego krzyża stanął drugi – jednoramienny.
– Pierwotny krzyż postawili nasi przodkowie, my go odbudowaliśmy m.in. ze względu na to, aby tę historię upamiętnić. Wrócił na swoje miejsce.
Komitet Społeczny Odbudowy Krzyża Dwuramiennego św. Zachariasza informuje, że odbudowa krzyża dwuramiennego, renowację krzyża jednoramiennego oraz powstanie tablicy drewnianej zostało wsparte głównie przez mieszkańców: Borzechowa Południe, Borzechowa, Koloni Borzechów, Kępy Borzechowskiej, a także przez mieszkańców Majdanu Skrzynieckiego.