Mobbing w białych rękawiczkach – tak pracownicy opisują sytuację w Zarządzie Dróg Powiatowych w Bełżycach. Dyrektorka ZDP odpowiada, że podwładni mogli odczuć zmianę w jakości zarządzania, bo wcześniej byli przyzwyczajeni do „markowania pracy”. Sprawą zainteresował się radny powiatowy zaniepokojony losem pracowników i wielomilionowych inwestycji.
– Znam aktualnych pracowników ZDP i współpracowałem z osobami, które tu pracowały wcześniej. Z tamtego grona zostało ich zaledwie kilka. Na przykład w Wydziale Budowy i Zamówień Publicznych nie został nikt z doświadczonej kadry – uważa Konrad Banach, radny powiatu lubelskiego, który zaniepokojony sytuacją poprosił na ostatniej sesji starostę o wyjaśnienia.
Jak dodaje, wymiana pracowników jaka miała miejsce w ZDP w ciągu ostatnich miesięcy, martwi go m.in. z uwagi na ważne inwestycje drogowe prowadzone na terenie powiatu. Konrad Banach jest sekretarzem gminy Konopnica, która dokłada się do remontu ważnej drogi powiatowej jaką jest „Tatarówka” z Lublina do Zemborzyc Tereszyńskich. Dla gminy to kwota rzędu 8 milionów złotych, cała inwestycja sięga 28 milionów zł. W złożonej interpelacji pyta czy zmiany w wydziale przygotowującym i prowadzącym takie projekty nie wpłyną negatywnie na realizację zadań.
Pretensje i standardy
– To był mobbing w białych rękawiczkach, nie wytrzymałem psychicznie, nie dało się – mówi w rozmowie z „Dziennikiem” jeden z byłych pracowników ZDP, który dobre pół roku temu rozstał się z firmą ale do tej pory wspomnienia budzą w nim negatywne emocje.
Tłumaczy, że odszedł w momencie gdy uznał, że dyrektorka marnuje jego potencjał systematycznie ograniczając kompetencje. Złapał się na tym, że siedzi w pracy czekając do czego znowu się przyczepi, o co będą pretensje. Jej uwagi były jego zdaniem irracjonalne.
– Nie liczyły się terminy, praca. Czynności zawodowe nie były ważne, tylko wygląd pisma wychodzącego, rodzaj czcionki, odstępy, koniecznie kolorowe logo. Wszyscy byli za to ścigani – relacjonuje.
– Standardy pracy zostały podniesione, bo takie są obecnie wymagania użytkowników dróg i petentów obsługiwanych w naszym urzędzie, podniesione owszem ale nie do rangi niemożliwych i przekraczających kompetencje. Pracownicy mogli odczuć zmianę, przyzwyczajeni do markowania pracy. Ciężko zmienić złe nawyki i robić coś, czego się nie robiło wcześniej czyli skuteczniej, szybciej i z poszanowaniem publicznych środków finansowych. Jest grono osób dla których zarząd dróg jest jedynym miejscem pracy, nie mają odniesienia, nie wiedzą, że można realizować zadania sprawniej – mówi Bożena Pajduszewska, dyrektor ZDP, która przyznaje, że po jej przyjściu do instytucji podwładni mogli odczuć różnicę w zarządzaniu, ponieważ postawiła na pracę zadaniową z rozliczeniem efektu.
Skarga do kosza
Pracownicy, którzy odeszli z ZDP wspominają, że osoby zatrudniane przez dyrektorkę były faworyzowane. Na to też zwracali uwagę w skardze do starosty. Podnosili sprawę mobbingu i fatalnej atmosfery w pracy.
– Nie dziwię się trosce pana radnego. Tam pracuje około 50 osób, zostały ze trzy, które potrafią zlokalizować daną drogę i wiedzą do kogo ona należy. Tak, mają geoportal w głowie – relacjonują byli podwładni.
Są rozżaleni, bo ich skarga została przez jedną z komisji radnych powiatowych wysłana do kosza. – Radni uznali, że to anonim i na tym się skończyło – wspominają dokument, którego nadawcą byli „Pracownicy ZDP”.
Dyrektor Bożena Pajduszewska: – ZDP zatrudnia 54 osoby, jeśli mówimy o fluktuacji kadr na poziomie 5 osób, nie stanowi to nawet 10 proc. w skali roku i jest to normalna sytuacja na rynku pracy. Realizacja zadań drogowych nie jest zagrożona, bo udaje się pozyskać nowych pracowników do zespołu, którzy szybko się wdrażają i co ważne angażują na 100 proc. w powierzone im zadania. Zaraz po objęciu przeze mnie stanowiska dwie doświadczone osoby przeszły do innych jednostek samorządowych, ale ich ciągłość pracy została zachowana, a interesy zabezpieczone. Dla mnie to była sytuacja niekomfortowa, bo to wspaniali specjaliści ale wykazałam zrozumienie i wyraziłam zgodę. Kolejna nie przedłużyła umowy zawartej na czas określony. Zrezygnowała z uwagi na koszt dojazdów.
Jej zdaniem rozwiązanie trzech kolejnych umówi wynikało z sytuacji ekonomicznej i różnicy w zarobkach u przedsiębiorców i w budżetówce.
Tylko plotki
– W ostatnim czasie był jeden przypadek zwolnienia pracownika i skierowania sprawy do prokuratury z uwagi na defraudację mienia – dodaje szefowa zarządu, która podaje też przykład osoby, która została w ZDP choć wygrała konkurs na stanowisko u innego pracodawcy.
Dyrektor pytana o pismo pracowników skierowane do starostwa w sprawie mobbingu do jakiego miało dochodzić w ZDP mówi, że sprawę zna jedynie z plotek, oficjalnie nie składała żadnych wyjaśnień, nikt ze starostwa oficjalnie z nią na ten temat nie rozmawiał. Była jedynie pytana o procedury antymobbingowe i komisję antymobingową.
– Z inicjatywy dyrektora w ostatnim czasie odbyły się dwa szkolenia o rozpoznawaniu i przeciwdziałaniu mobbingowi, w tym jedno szkolenie przeprowadzone na wniosek pracodawcy przez PIP. Przeprowadzona została ankieta wśród pracowników, która niczego niepokojącego nie wykazała.
Radny Konrad Banach czeka na odpowiedź na interpelację. Liczy, że starosta wyjaśni też przyczyny i efekty pracy Wydziału Audytu i Kontroli Starostwa Powiatowego w ZDP w Bełżycach.