Kto miał okazję obejrzeć mecz w Końskowoli, ten na pewno nie żałuje. Pięć goli, sporo sytuacji, zmarnowany rzut karny i ogólnie, mnóstwo emocji. Ostatecznie Powiślak pokonał Lubliniankę 3:2, a zwycięską bramkę zdobył w doliczonym czasie gry.
Dodatkowym smaczkiem niedzielnego spotkania były transfery na linii Lublin – Końskowola.
W lecie do drużyny Kamila Witkowskiego trafiło trzech graczy ekipy z Wieniawy: Jarosław Milcz, Sebastian Wrzesiński i Dominik Ptaszyński. Mówiło się zresztą, że w tym kierunku mogli podążyć jeszcze kolejni piłkarze. Skończyło się na trzech i wszyscy w niedzielę byli dodatkowo zmobilizowani, żeby pokazać się z dobrej strony.
Lepiej zawody rozpoczęli jednak przyjezdni. W pole karne z rzutu rożnego wrzucił Adrian Rejmak, a całą akcję na dalszym słupku zamknął celną główką do siatki Damian Kuzioła. Lublinianka długo się jednak nie cieszyła. W 35 minucie centrował Marcin Gil, a także głową do wyrównania doprowadził Milcz. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę na bramkę huknął Przemysław Sobolewski i Mateusz Wójcicki nie zdołał odbić piłki, a gospodarze już do przerwy cieszyli się z odwrócenia losów spotkania.
Po zmianie stron szybko powinno być po zawodach. Świetne okazje zmarnowali jednak: Jakub Pryliński i Gil. Jeszcze lepszą tuż przed godziną gry miał Milcz. Jan Giza zagrał we własnym polu karnym ręką i sędzia podyktował jedenastkę. Piłkę na „wapnie” ustawił były napastnik klubu z Lublina, ale golkiper przyjezdnych wygrał ten pojedynek. Trzeba dodać, że kilka chwil wcześniej zespół Dariusza Bodaka grał już w dziesiątkę. Drugie „żółtko” obejrzał Michał Wszołek i wyleciał z boiska.
Zmarnowana sytuacja zemściła się w 72 minucie. Rezerwowy Cezary Kabała doprowadził do remisu po strzale głową. Kiedy wydawało się, że zawody zakończą się podziałem punktów jednak szczęście uśmiechnęło się do Powiślaka. W doliczonym czasie gry kolejny z byłych graczy Lublinianki – Dominik Ptaszyński uderzył do siatki z najbliższej odległości po rzucie rożnym i sporym zamieszaniu w szesnastce gości.
ZDANIEM TRENERÓW
Kamil Witkowski (Powiślak)
– Cieszą przede wszystkim trzy punkty. Nie ma jednak co ukrywać, że mogliśmy wcześniej zakończyć spotkanie. Mieliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, w tym rzut karny. Niestety, nie potrafiliśmy ich wykorzystać. W końcówce na szczęście się udało, ale uważam, że zasłużenie to my odnieśliśmy zwycięstwo. Brawa dla chłopaków, bo zostawili mnóstwo zdrowia na boisku. Transfery? Mamy jeszcze sporo czasu i cały czas rozglądamy się za wzmocnieniami. Kadra na pewno nie jest zamknięta. Szukamy przede wszystkim zastępstwa dla Adriana Dudkowskiego.
Dariusz Bodak (Lublinianka)
– Szczerze mówiąc ostatnie 10 minut jechaliśmy na oparach. Przegraliśmy i z tego na pewno trzeba się rozliczyć. Z drugiej strony zaprezentowaliśmy się dobrze i pokazaliśmy charakter. Biorąc pod uwagę okoliczności i to jak funkcjonowaliśmy na boisku to chłopaki zasłużyli na słowa uznania. Do ostatniej minuty dali z siebie wszystko. Szkoda, że wyłączyliśmy się na pięć minut w końcówkach, co kosztowało nas dwie bramki. Później czerwona kartka, gra w dziesiątkę, a do tego rzut karny nie ułatwiły nam zadania. Pokazaliśmy jednak, że nawet w osłabieniu możemy walczyć o korzystny wynik. W kluczowych momentach zabrakło jednak koncentracji. Mimo porażki jestem jednak optymistycznie nastawiony.
Powiślak Końskowola – Lublinianka Lublin 3:2 (2:1)
Bramki: Milcz (35), Sobolewski (45+1), Ptaszyński (90+2) – Kuzioła (26), Kabała (73).
Powiślak: Zagórski – Nowak, Banaszek, Ptaszyński, Kobus, Wrzesiński (86 Sułek), Sobolewski, Olszewski, Gil, Milcz, Pryliński (74 Bernat).
Lublinianka: Wójcicki – Wszołek, Giza, Dzyr, Pioś, Jakimiński, Kuzioła, A. Rejmak (60 Kabała), Miśkiewicz, Kwiatkowski (46 Wadowski), Rybak (82 S. Rejmak).
Żółte kartki: Ptaszyński, Olszewski – Wszołek, Miśkiewicz, Kabała.
Czerwona kartka: Wszołek (Lublinianka, 56 min, za drugą żółtą).