W pewien wrześniowy dzień trzy lata temu w Białej Podlaskiej można było spotkać maskotkę krokodyla. To Główny Inspektorat Transportu Drogowego, który kierowcy znają przede wszystkich z fotoradarów, otworzył w mieście swój wydział. Dziś znowu mówi się tutaj o „krokodylkach”, ale już z innego powodu. Jedni krytykują awans siostry obecnego posła PiS, inni nie mogą uwierzyć, że w wydziale być może dochodziło do mobbingu.
Jesienią 2017 roku, podczas otwarcia oddziału GITD, wstęgę obok ówczesnego prezydenta miasta Dariusza Stefaniuka (PiS), przecinali również senator Grzegorz Bierecki i minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Umiejscowienie pierwszego zamiejscowego wydziału GITD rząd PiS tłumaczył m.in. swoim projektem decentralizacji instytucji państwowych. Na początku wydział nie był duży. Zatrudnienie znalazło wtedy 20 osób w tzw. Biurze Elektronicznego Poboru Opłat GITD. Zajmowali się prowadzaniem postępowań administracyjnych i egzekucyjnych związanych z nieuiszczaniem opłat za przejazdy po płatnych odcinkach dróg.
Alvin Gajadhur, główny inspektor transportu drogowego, cieszył się, że „podczas procesu rekrutacyjnego zgłosiło się ponad 350 osób, przeważnie z wyższym wykształceniem i bogatym doświadczeniem”.
– Mogliśmy wybrać naprawdę najlepszych – przekonywał. Jednak gdy bezrobocie w mieście sięga ok. 12 proc., ludzie do pracy w takim wydziale po prostu lgną. – Taka praca w służbie cywilnej to pewne zatrudnienie, chociaż zarobki nie są duże – przyznaje nam jedna z pracownic. Podreferendarz zaczyna z pensją na poziomie 2300-2500 zł brutto.
Przejrzyste kryteria oceny
Oddział „krokodylków” szybko stał się oczkiem w głowie ówczesnego prezydenta, a obecnie posła Dariusza Stefaniuka, który zwołał w tej sprawie kilkanaście konferencji prasowych, m.in. podczas kolejnych naborów. Dziś w budynku przy ul. Brzeskiej, gdzie mieszczą się biura GITD, pracuje ok. 120 osób w różnych zespołach. Wśród nich jest także siostra posła Dariusza Stefaniuka.
– Z panem prezydentem Dariuszem Stefaniukiem spotkałam się w 2017 roku. Sugerował wówczas, że jego siostra powinna otrzymać stanowisko mojego zastępcy. Mówił m.in. że jest wykształcona, że ma dyplomy – powiedziała nam Katarzyna Pawlak, która w GITD pracuje kilkanaście lat, a w Białej Podlaskiej brała udział w tworzeniu wydziału GITD.
Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim, a jej stanowisko zlikwidowano. – Wszyscy wiedzą, że pracuje tu siostra pana Stefaniuka. Pewnie każdy coś sobie w duchu myśli, ale nikt nie podniesie tego na forum, bo ludzie boją się o pracę. Chociaż inni, z równie dobrymi kompetencjami, muszą dłużej czekać na jakikolwiek awans – przyznaje jedna z pracownic GITD, którą spotkaliśmy pod siedzibą przy ulicy Brzeskiej.
Z mediów społecznościowych siostry pana posła można było się dowiedzieć, że jest właścicielką sklepu z artykułami wyposażenia wnętrz. Ale chwali się też zdjęciem z prezydentem Andrzejem Dudą i jego żoną Agatą. Dzisiaj jej profilu na Facebooku odszukać już nie można. To wzbudziło wątpliwości posłanki Moniki Pawłowskiej z Lewicy, która próbowała przeprowadzić interwencję poselską w tej sprawie. – Urzędnicy Służby Cywilnej powinni być apolityczni. Nie mogą promować żadnej partii, ani wskazywać na swoje sympatie polityczne. Dlatego będę domagać się kary dyscyplinarnej albo zwolnienia z pracy pani (tu pada imię i nazwisko) – podkreśla Monika Pawłowska.
Centrala inspekcji zapewnia, że nabory do pracy w bialskim oddziale były „transparentne”. – Procedura określała przejrzyste kryteria oceny kandydatów służące wyłonieniu najlepszego kandydata do pracy – podkreśla biuro prasowe Inspekcji. Rekrutacja obejmowała test wiedzy oraz rozmowę kwalifikacyjną. – Te testy nie należą do najłatwiejszych. Trzeba się przygotować z prawa, transportu – opowiada nam pracownica GITD.
Polityka kadrowa
Sam poseł stanowczo dementuje: nie „załatwił” siostrze pracy. – Posiadając dyplomy ukończenia dwóch kierunków studiów, jeden z nich uzyskała na uczelni w Hiszpanii, znając biegle język angielski i hiszpański, przystąpiła w 2017 roku do dwuetapowego procesu rekrutacyjnego na identycznych zasadach, jak wszyscy pozostali kandydaci – podkreśla Dariusz Stefaniuk. – Po dwóch latach ciężkiej, docenianej przez przełożonych pracy, została specjalistą oraz objęła funkcję zastępcy naczelnika biura GITD.
Jednak ze źródeł portalu Interia.pl wynika, że poseł polecał do pracy również inne osoby. „Złożyła papiery do was A. B. Porządna dziewczyna” – to jedna z cytowanych przez portal rekomendacji.
– Nie ma mowy o żadnym nepotyzmie czy nieetycznych zachowaniach z mojej strony. Nie miałem i nie mam wpływu na proces rekrutacji w GITD – podkreśla Stefaniuk.
Bogusław Broniewicz, przewodniczący bialskiej rady miasta i lider stowarzyszenia Biała Samorządowa, przyznaje, że doniesienia o „polityce kadrowej” Dariusza Stefaniuka go nie dziwią. – Miasto huczało wówczas o tym, jak się zatrudnia ludzi za kadencji pana Stefaniuka, jakim kluczem się posługiwano – zaznacza i zwraca uwagę, że również później polityk z Białej Podlaskiej, m.in. jako wicemarszałek województwa lubelskiego, „ciągnął za sobą swoich ludzi, zatrudniając ich na eksponowanych stanowiskach”. Przykład? Dariusz Litwiniuk, miejski radny Zjednoczonej Prawicy, najpierw poza konkursem znalazł pracę w bialskim oddziale GITD, a potem został kierownikiem filii urzędu marszałkowskiego w Białej Podlaskiej. Artur Kozioł, wcześniej komendant Straży Miejskiej, znalazł zatrudnienie w bialskiej stacji pogotowia, gdzie najpierw został zastępcą dyrektora ds. administracyjno-technicznych, a obecnie jest tam dyrektorem.
Awansowi siostry posła byli przeciwni związkowcy „Solidarności 80” z GITD. „Pani (tu pada imię i nazwisko – przyp. aut.) nie posiada merytorycznego przygotowania ani kompetencji do kierowania tak dużą i ważną jednostką organizacyjną GITD, jak również przygotowania i predyspozycji do zarządzania tak licznym zespołem pracowników” – czytamy w liście skierowanym do Alvina Gajadhura. Związkowcy pisali też, że „od dłuższego czasu były naciski polityczne” na jej awans.
Ekspert z Fundacji Batorego nie ma wątpliwości jak nazwać to zjawisko. – Wygląda to jak nepotyzm – uważa socjolog dr hab. Grzegorz Makowski. – Budzi to też wątpliwości z etycznego punktu widzenia. W mniejszych społecznościach presja osoby w pozycji posła, do tego z obozu rządzącego, ma silne oddziaływanie i trudno się jej oprzeć – tłumaczy. – Mimo wszystko, czytając SMS-y pana Stefaniuka, mam też wrażenie, że świadomie się pilnował i zachowywał ostrożnie w swoich komunikatach. Nie wydawał poleceń, a raczej stwarzał pewną presję – ocenia Makowski.
Komisja antymobbingowa
W sprawie pojawia się jeszcze inny wątek. GITD uważa, że wszystko to „reakcja wtórna na zdecydowane kroki naprawcze, które podjął pracodawca”.
O co chodzi? Pod koniec sierpnia Katarzyna Pawlak została wezwana do centrali w Warszawie, gdzie zaproponowano jej rezygnację ze stanowiska naczelnika. – Przedstawiono mi do podpisania porozumienie zmieniające warunki pracy. Chodziło o przeniesienie na stanowisko inspektora (…). Usłyszałam, że w przypadku odmowy zostanę posądzona o mobbing – powiedziała portalowi Interia.pl była naczelnik. Kobieta odmówiła podpisania dokumentu. Nikt do tej pory nie przedstawił jej dowodów na żadne nieprawidłowości.
Ale Główny Inspektorat Transportu Drogowego informuje że odsunął z kierowniczych stanowisk dwie osoby, w tym m.in. Katarzynę Pawlak w związku z „uzasadnionymi podejrzeniami stosowania zachowań o znamionach mobbingu”.
– Przeprowadzona ankieta wśród pracowników oddziału GITD wykazała, że występowały istotne nieprawidłowości w zakresie zarządzania personelem, kultury i organizacji pracy oraz etyki zawodowej – podaje GITD. W związku z tym w październiku dyrektor generalny GITD powołał komisję antymobbingową. Zmianie uległa też struktura oraz regulamin biura. – Osoby odwołane ze swoich stanowisk, które w dalszym ciągu są pracownikami GITD, próbują destabilizować pracę urzędu, m.in. poprzez bezpodstawne pomówienia – stwierdza wydział prasowy GITD.
– Niezrozumiałym jest fakt, że komisja antymobbingowa, która rzekomo miała wyjaśnić sprawy mobbingu, została powołana dopiero w październiku i do chwili obecnej nic nie zostało wyjaśnione – zaznacza Pawlak. – Ani w sierpniu, ani we wrześniu nie można więc było stwierdzić, że był jakikolwiek mobbing, tym bardziej w sytuacji, gdy cyklicznie realizowane były ankiety antymobbingowe. Dziwi tylko fakt, dlaczego ze stanowisk kierowniczych zostały odwołane kolejne osoby zarówno w Białej Podlaskiej jak i w Warszawie przed powołaniem komisji?
Oświadczenia i pisma
Udało nam się też dotrzeć do jeszcze innej osoby, która straciła kierownicze stanowisko. – Nie chcę angażować się politycznie. Zawsze chciałem, aby służba cywilna była odporna na wpływy polityczne. Zapłaciłem za to odpowiednią cenę – mówi nasz informator. – Biuro w Białej Podlaskiej miało jeden z najlepszych wyników. Wpływy do budżetu państwa były zwiększone trzykrotnie. A na początku w 2017 roku nie było chętnych na kierownicze stanowiska, bo tam praktycznie niczego nie było. Pełna improwizacja. Komputery, które tam trafiły, powinny iść do utylizacji.
Niespodziewanie głos w tej sprawie zabrał partyjny kolega posła z Białej Podlaskiej, Marcin Duszek (PiS) z Międzyrzeca Podlaskiego. „Każdy przypadek nepotyzmu powinien być wyjątkowo mocno potępiony. Jako poseł formacji rządzącej naszym państwem, ale także jako ideowy działacz Prawa i Sprawiedliwości, oczekuję również od swoich kolegów, aby na wszystkie stanowiska były powoływane osoby posiadające stosowne kwalifikacje” – pisze w oświadczeniu parlamentarzysta.
Posłanka Lewicy Monika Pawłowska zamierza dalej przyglądać się tej sprawie.
Przygotowuje m.in. pismo do NIK. – Będzie dotyczyć kwestii finansowych, wydatków i tworzenia umów, a także funkcjonowania GITD w Białej Podlaskiej.