Wyższe kary dla niesolidnych pracodawców, pomoc stróżów prawa przy wejściu kontrolerów do firmy, ochrona osób pracujących oraz przejęcie policji pracy.
- Uczciwi pracodawcy nie muszą się bać tych zmian. Ale faktem jest, że mamy większe uprawnienia i powiększył się nam krąg podmiotów, które będziemy kontrolować - mówi Witold Mazurek, okręgowy inspektor pracy w Lublinie.
Pierwszy efekt obowiązywania nowej ustawy to przejście do Okręgowej Inspekcji Pracy 23 urzędników z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, którzy do tej pory zajmowali się kontrolą legalności zatrudnienia.
- W ciągu 2 lat te osoby ukończą szkołę inspekcji pracy i będą uprawnione do kontroli. Do tego czasu będą pomagać przeszkolonym przez nas pracownikom - wyjaśnia Zbysław Momot, z-ca OIP.
Kolejna zmiana to możliwość kontroli przedsiębiorców.
- Muszą oni zapewnić odpowiednie warunki osobom świadczącym pracę na podstawie umowy-zlecenia i samozatrudniającym się. To wreszcie zapewni prawną ochronę tych osób - ocenia Mazurek.
Pracodawcy łamiący prawo powinni się spodziewać wyższych kar. Zamiast 1 tys., mogą zapłacić mandat w wysokości 2 tys. zł. A pracodawcy, którzy nagminnie naruszają przepisy - nawet 5 tys. zł; to efekt wprowadzenia pojęcia tzw. recydywy. Wyższe będą też grzywny wymierzane przez sądy grodzkie - do 30 tys. zł (wcześniej maksymalnie 5 tys. zł). Jeśli pracodawca nie wykona wyroku sądu, nakazującego wypłatę wynagrodzenia, popełni przestępstwo. Grozi mu za to nawet więzienie.
- Jestem za tym, żeby kontrolować i karać. Inna sprawa, że pracodawcy łamią prawo, bo koszty pracy są za wysokie. Dopóki rząd tego nie zmieni, to czarny rynek pracy nie zniknie - uważa szef jednej z lubelskich firm. (mag)