Odzew jest duży. Dzwoni wiele osób zainteresowanych pracą, nawet z innych województw – mówią zgodnie rolnicy, którzy za pośrednictwem internetu poszukują pracowników sezonowych do zbioru owoców i warzyw. Niektórzy plantatorzy mają jednak inne zmartwienia.
– Z pracownikami się udało, tyle że jest inna tragedia, bo jakieś 95 procent truskawek mi się zmarnowało – ubolewa jeden z rolników z okolic Lubartowa. – Wszystko zgniło na polu. Nie mam ani ubezpieczenia, bo mnie na to nie stać, ani pomysłu co mam robić dalej. Może przy malinach będzie nieco lepiej. I dodaje: U nas przez kilka dni z rzędu bardzo padało. Gdyby nie kalosze to w pole w ogóle bym nie wyszedł. Już wszystkiego mam dość.
Mieszkaniec powiatu lubartowskiego szukał chętnych do zbioru truskawek, stawki – 1,25 zł za kg, 2,50 zł – łubianka. – Ludzie dzwonili i byli chętni do pracy. Tylko co z tego jak wszystko zgniło – rozkłada ręce rolnik.
Stawkę 1,50 zł za kg proponuje z kolei rolnik z gminy Cyców, który również za pośrednictwem jednego z popularnych serwisów ogłoszeniowych szuka pracowników do zbioru truskawek.
– Udało się znaleźć ludzi, ale połowicznie – zaznacza nasz rozmówca. – W związku z koronawirusem rynek pracowników ze wschodu jest nieco zawieszony. Nie działa tak jak to było do tej pory. Obowiązuje m.in. dwutygodniowa kwarantanna. Co prawda Polacy też się zgłaszają. Starsze osoby pracują, ale młodym jest już za ciężko. Mam za to dwie nauczycielki, więc można powiedzieć, że jest odzew na apel ministra rolnictwa ( wypowiedź Jana Krzysztofa Ardanowskiego zbulwersowała członków Związku Nauczycielstwa Polskiego-red.) – uśmiecha się rolnik.
– Co skłoniło nas do pracy przy rwaniu truskawek? To co wszystkich innych – pieniądze – odpowiada jedna z pracujących na plantacji nauczycielek. – Zaczęły się egzaminy ósmoklasistów, podczas których inni uczniowie mają wolne, więc zgłosiłyśmy się do pracy przy zbiorze owoców. Wtorek jest naszym pierwszym dniem. Ile zarobimy? To się dopiero okaże. Szef obiecał nieco podnieść stawkę.
– Pierwszy raz zamieściłem ogłoszenie w internecie – przyznaje mężczyzna poszukujący pracowników do zbioru bobu na terenie gminy Spiczyn, który nie kryje, że reakcją jest miło zaskoczony. – Byłem w szoku, bo co roku miałem problem z pracownikami. A teraz telefonów jest naprawdę dużo. Dzwonią nie tylko z Lublina, ale też np. z północy kraju i spod Krakowa. Zobaczymy tylko ile z nich przyjedzie do pracy.
Mężczyzna potrzebuje 20 pracowników. Stawka: 13 zł za godzinę. – Bez wyżywienia, jedzenie jest we własnym zakresie – zaznacza mieszkaniec powiatu łęczyńskiego, który ma kilkanaście hektarów. – Praca jest od czwartku. W pole wychodzi się o godz. 5,6 rano. Pracuje 10, 12, a nawet 14 godzin.
– Ludzie dzwonią i dopytują o pracę – potwierdza także plantatora wiśni z okolic Kazimierza Dolnego. – W poprzednich latach pracowali u nas Ukraińcy. Wstawali o 5 rano i szli rwać. Dziennie potrafili zerwać 200 a nawet i 300 kg. Polacy zjawiają się w pracy później a jak zerwą 100 kg to jest bardzo dobrze – opowiada kobieta. – Ten rok jest inny, także przez epidemię, cudzoziemców jest mniej. Inna sprawa to to, że jest mnóstwo załatwiania, żeby takiego pracownika zatrudnić.
W ub. roku właściciele 2 ha sadu płacili pracownikom 60 gr za kilogram. – Tak było przy cenie 1,20 zł za kg wiśni. W tym roku jeszcze nie wiadomo ile będą płacić skupujący. Już się słyszy, że mniej niż rok temu – obawia się kobieta. – Nie wiem jak to wszystko przeżyjemy. 5 lat temu straciliśmy wszystkie oszczędności życia, bo nas okradli. Chyba już nigdy się nie odbijemy.