Jeszcze kilka lat temu szefowie wielu firm nawet nie chcieli słyszeć o przyjmowaniu do pracy ludzi w wieku 40-50 lat.
Ale to już było. Szybkie zmiany na rynku pracy, spowodowane z jednej strony emigracją zarobkową, a z drugiej ożywieniem gospodarczym, postawiły wielu przedsiębiorców przed wyborem: albo będziecie ograniczać wielkość produkcji czy usług, albo się przeprosicie z pracownikami już dawno skazanymi na zawodowy niebyt.
Firmy, które postanowiły sięgnąć po stare kadry, całkiem dobrze na tym wychodzą. Okazuje się bowiem, że starszy pracownik często jest o wiele wartościowszy od młodego - poza doświadczeniem, które nabył z latami pracy, ma tak pożądane (i niekoniecznie dziś typowe) cechy jak: pracowitość, cierpliwość, staranność, rzetelność, lojalność i... stosunkowo niskie wymagania wobec pracodawcy. Słowem - taki pracownik, określany jako "50+”, zaczyna być na nowo odkrywany i doceniany.
Polska charakteryzuje się jednym z najniższych współczynników zatrudnienia i aktywności zawodowej osób w wieku 55-64 lat wśród krajów Unii Europejskiej.
Problemy z wczesnym kończeniem kariery zawodowej przez ludzi, którzy osiągnęli wiek 50 i więcej lat, mają też inne kraje UE. Np. W latach 1970-2000 zatrudnienie mężczyzn po pięćdziesiątce we Francji spadło z 73% do 39%, w Holandii z 82% do 62%, w Niemczech z 70% do 49%. Strategia lizbońska zakłada zwiększenie zatrudnienia dla osób powyżej 50 roku życia do poziomu 50% w 2010 roku. (hap)