Nawet 30 pacjentów pod opieką zaledwie dwóch pielęgniarek. To jest nagminne i bardzo niebezpieczne! – alarmuje szefowa związku zawodowego pielęgniarek i położnych w województwie lubelskim. Tak, jak ich koleżanki z innych regionów chcą poprawy warunków pracy i wyższych wynagrodzeń. W maju będą protestować.
– Pielęgniarek brakowało już przed pandemią, a teraz, w związku ze stale rosnącą liczbą chorych w szpitalach, te braki są dramatyczne. Nagminne są sytuacje na oddziałach, gdzie na 30 pacjentów przypadają tylko dwie pielęgniarki. Taka obsada nie zapewnia bezpieczeństwa – podkreśla Bernarda Machniak, przewodnicząca zarządu Regionu Lubelskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Tłumaczy, że minimalne normy zatrudnienia, który zostały wprowadzone 1 stycznia 2019 roku, w związku z pandemią zostały zawieszone. Według nich na jedno szpitalne łóżko miało przypadać 0,6 etatu pielęgniarskiego. Teraz są one przekraczane. – Dodatkowe obciążenie to środki ochrony indywidualnej. W kombinezonach ochronnych powinno pracować się do 4 godzin, a tymczasem pracujemy w nich nawet 6 godzin, bo nie ma nas kto zmienić – dodaje przewodnicząca.
Tłumaczy, że po dyżurze na oddziale covidowym, trzeba zająć się pacjentami niezakażonymi, a w międzyczasie wypełnić dokumentację. – Nie mamy czasu na odpoczynek. Jesteśmy wyczerpani fizycznie i psychicznie – zaznacza.
W województwie lubelskim jest ok. 12 tys. pielęgniarek i położnych (dane na koniec 2019 roku). To przynajmniej o 25 proc. za mało. Rocznie do zawodu w całym kraju wchodzi ok. 5 tys. osób, ale pracę podejmuje tylko ok. 30 proc. z nich. Tymczasem w przyszłym roku 1/3 z pracujących aktualnie pielęgniarek przejdzie na emeryturę. – Paradoksalnie ten system ratuje fakt, że pielęgniarki decydują się na pracę w kilku miejscach. Najczęściej w 2-3, ale w niektórych przypadkach jest to nawet 7 placówek, w tym szpital tymczasowy w Lublinie, który potrzebuje coraz większej obsady – wskazuje przewodnicząca.
Jej zdaniem sytuację pogarszają zbyt niskie zarobki. – Województwo lubelskie jest pod tym kątem na szarym końcu. Zasadnicze wynagrodzenie, bez dodatków, m.in. covidowych czy za pracę w święta, jest na poziomie ok. 2800-4000 zł brutto. Najgorzej jest w szpitalach powiatowych – wskazuje Machniak. Dodaje: – Z uwzględnieniem dodatków wychodzi ok. 4600-4800 zł brutto. Nie zgadzamy się, żeby zarobki w naszej grupie zawodowej, na której ciąży coraz większa odpowiedzialność były takie, jak sekretarek medycznych czy opiekunów medycznych. Jaka to zachęta dla młodej pielęgniarki, która za granicą zarobi kilka razy więcej. Na przykład w Szwajcarii zarobki w przeliczeniu na złotówki przekraczają 30 tys. zł.
W maju pielęgniarki planują strajk. – Będzie to prawdopodobnie dwugodzinny strajk ostrzegawczy na terenie szpitala. Nie została jeszcze podjęta ostateczna decyzja na szczeblu krajowym, ale strajk generalny to ostateczność. Sytuacja i tak jest trudna, nie chcemy karać pacjentów – zaznacza Machniak.