Pracownicy Zakładu Radiologii Zabiegowej i Neuroradiologii Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie domagają się zaległych dodatków covidowych. Skarżą się, że od stycznia nie dostali ani złotówki, mimo że pracują z zakażonymi pacjentami. To nie pierwszy taki spór w jednej z największych lecznic w regionie.
– Dostaliśmy tylko pieniądze za listopad i grudzień. Od stycznia żaden pracownik naszego zakładu nie dostał dodatku, mimo że w naszej pracy nic się nie zmieniło i cały czas mamy kontakt z zakażonymi pacjentami – skarży się jeden z pracowników Zakładu Radiologii Zabiegowej i Neuroradiologii SPSK4 w Lublinie. Dodaje, że dotyczy to ok. 40 osób.
Chodzi o dodatkowe wynagrodzenie (w wysokości 100 proc. pensji) za pracę z pacjentami zakażonymi koronawirusem, obiecane przez ministra zdrowia. Szpitale dostają na to środki z NFZ.
– Szpital stworzył własne wytyczne i przedstawił nam do podpisania aneksy do umów. Wynika z nich, że procedury, które są objęte dodatkiem covidowym musimy wykonać w ciągu 10 dni po potwierdzeniu u pacjenta zakażenia SARS-CoV-2. Wcześniej dotyczyło to również siedmiu dni przed wynikiem testu – zaznacza pracownik. – Ta zmiana to kuriozum, bo nie można z góry zakładać, że pacjent będzie zakażony tylko w tym czasie. Na tym jednak nie koniec, bo aneksy, mimo że podpisane teraz, w praktyce obowiązują od stycznia. W Polsce prawo nie działa wstecz, ale tym przypadku najwyraźniej jest inaczej – dodaje nasz rozmówca.
Jak twierdzi, w „miarę stabilną sytuację”, jeśli chodzi o wypłaty dodatków covidowych, ma tylko szpitalny oddział ratunkowy. – Chociaż w tym przypadku też trudno mówić o wypłatach realizowanych na bieżąco, skoro pracownicy w maju dostali pieniądze za luty – zauważa pracownik i dodaje, że podobne problemy z wypłatami mają też pracownicy innych oddziałów.
– Szpital w tym tygodniu przesłał do NFZ fakturę dotyczącą dodatków covidowych za styczeń. Pieniądze zostaną wypłacone najpóźniej w poniedziałek, o ile fundusz nie będzie miał do dokumentu zastrzeżeń – zapewnia Alina Pospischil, rzeczniczka SPSK4. Tłumaczy, że opóźnienia w wypłatach dodatków wynikają między innymi ze zmian wprowadzanych przez resort zdrowia. – Zastrzeżenia NFZ pojawiały się już wcześniej i dotyczyły błędów wynikających z niejasnych, często zmieniających się kryteriów podziału środków dla osób pracujących z zakażonymi. Szczegółowe wyjaśnienia dotyczące zasad wypłat dodatków pojawiły się dopiero po konkretnych zapytaniach, które były przez nas kierowane do Ministerstwa Zdrowia – zaznacza Pospischil. Dodaje: W odpowiedzi otrzymaliśmy wytyczne, na których opierają się obecne procedury przyznawania tych środków w naszym szpitalu.
Rzeczniczka zaprzecza, że pracownicy mają podpisywać aneksy do umów. Twierdzi, że chodzi o zarządzenie dyrektora, które uwzględnia nowe ministerialne wytyczne dotyczące wypłaty dodatków. Przyznaje, jednak, że to według tych zasad będą wypłacane zaległe pieniądze.
To nie pierwszy spór o dodatki covidowe w tym szpitalu. Kilka miesięcy temu na problem z wypłatami skarżyli się pracownicy SOR, a potem pielęgniarki z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii.