
Kraków. Dużo ponad 20 tys. pacjentów chorych na COVID-19 jest obecnie hospitalizowana w Polsce. Większość z nich wymaga terapii tlenowych. To oznacza kłopoty dla szpitali, których instalacje nie były projektowane na tak duże zapotrzebowanie w tlen.

– Są konkretne przekroje rur dostarczających tlen do poszczególnych pomieszczeń. A co za tym idzie w momencie podłączania coraz większej liczby urządzeń, gdzieś jest wąskie gardło, które powoduje, że więcej tego tlenu nie popłynie. Zaczynamy się tym bardzo martwić, dlatego że zbliżamy w poszczególnych budynkach do wartości granicznych, powyżej których zachodzi ryzyko, że ta instalacja, która była projektowana na określone wartości może nie wytrzymać – powiedział Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Również Marcin Mikos, rzecznik szpitala im. Józefa Dietla, wskazuje na ogromne zużycie tlenu przez pacjentów.
– To są zarówno pacjenci na respiratorach, jak i na urządzeniach high flow, czyli do wysokoprzepływowej terapii. Taki pacjent otrzymuje podaż tlenu na poziomie nawet 60 litrów na minutę, a więc to jest potężna dawka, potężne zużycie tlenu, ale dzięki temu często taki pacjent nie trafia na oddział intensywnej terapii – powiedział Mikos.
