– Jako pierwsi na świecie startujemy z produkcją leku przeciwko Covid-19. Tu, w Lublinie – ogłosili we wtorek przedstawiciele Uniwersytetu Medycznego i lubelskiej firmy Biomed. Pierwsza partia preparatu z osocza ozdrowieńców zostanie podana pacjentom w ramach badań klinicznych za około dwa miesiące.
– Kiedy kilka miesięcy temu rodził się projekt pojawiały się głosy, że za parę miesięcy to już będzie po problemie. Przestrzegaliśmy przed takim optymizmem i jak widzimy, wirus z nami został, jest i obawiam się, że zagości u nas na dłużej. W związku z tym stworzenie skutecznej formy terapii, a również być może profilaktyki, jest niezwykle ważne – mówi prof. dr hab. n. med. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
To on pod koniec marca w lubelskim szpitalu przy ul. Staszica jako pierwszy w Polsce podał chorym na Covid-19 preparat z osocza pobranego z krwi pacjentów, którzy pokonali koronawirusa.
– W naszej klinice mamy dostęp do wszystkich leków, jakie zostały zaaprobowane. Jeżeli patrzymy na skuteczność terapii, to działanie osocza ozdrowieńców ma tu szczególne miejsce. W tej chwili możemy mówić już o dziesiątkach pacjentów, u których jego podanie ma pozytywny skutek, oczywiście z pewnymi uwarunkowaniami – dodaje prof. Tomasiewicz.
Współpracę z lubelską kliniką rozpoczęła firma Biomed Lublin, stawiając sobie za cel stworzenie leku, który byłby wykorzystywany w leczeniu Covid-19. Pierwsze tygodnie poświecono głównie na zbiórkę wymaganej do rozpoczęcia produkcji ilości osocza ozdrowieńców. Zebrano 150 litrów krwi, z czego ponad 100 litrów pochodzi od górników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Dzisiaj w laboratoriach spółki rozpoczęto frakcjonowanie osocza. Po tym etapie będzie możliwe wskazanie, ile ampułek leku uda się wytworzyć z zebranego osocza. Według szacunków, powinno to być ok. 3 tys. dawek. Produkcja powinna potrwać ok. dwa miesiące.
– Prawdopodobnie z końcem października będziemy w stanie zwolnić lek do badań klinicznych – zapowiada Piotr Fic, wiceprezes Biomem Lublin S.A. – Po kolejnych czterech miesiącach będziemy mogli mówić o pierwszych wnioskach z badań. A później, po przejściu procesu rejestracyjnego, będzie można dopuścić lek do sprzedaży. Mówimy tu o długich miesiącach, ale i o konsekwentnym działaniu, które ma na celu zbliżenie się do momentu, w którym lek będzie powszechnie dostępny dla wszystkich pacjentów w Polsce.
– Według mojej wiedzy w tej chwili nie ma żadnego innego leku, który w perspektywie najbliższego roku może być wprowadzony i skutecznie działać przeciwko wirusowi – przekonuje natomiast Grzegorz Czelej, senator PiS i pomysłodawca projektu. – Nawet jeżeli sukcesem zakończą się prace nad szczepionką, ten lek będzie miał dla niej charakter uzupełniający.
Polityk zaapelował też to Unii Europejskiej o tworzenie banków osocza we wszystkich krajach wspólnoty. Jak tłumaczy, najważniejsze jest szybkie pobranie materiału od osób wyleczonych ze względu na szybki spadek liczby przeciwciał w krwi. - Należy dołożyć wszelkich starań, by system działał tak, aby od razu po drugiej próbie ujemnej u poszczególnych pacjentów, pobierać od nich osocze. Wtedy uzyskujemy największe stężenie przeciwciał i tym samym najwięcej leku, a działanie takiego osocza jest najbardziej skuteczne – wyjaśnia Czelej.
Uczestnicy projektu na produkcję leku na Covid-19 pozyskali grant z Agencji Badań Medycznych w wysokości 5 mln zł. Część prac Biomed sfinansuje z własnych środków, ale firma nie informuje o kosztach, jakie poniesie. Według powszechnej opinii spółka już teraz jest jednak uznawana za jednego z największych zwycięzców „koronahossy” na polskiej giełdzie. Od początku roku jej notowania wzrosły o ponad 2400 proc.