Jedna z lubelskich przychodni zdrowia została zamknięta. Pacjenci pytają: Czemu NFZ pobiera składki?
O tej sytuacji powiadomił nas jeden z czytelników. Przychodnia zdrowia przy ul. Róży Wiatrów w dzielnicy Dziesiąta została zamknięta. Na jej drzwiach widnieje odręcznie napisana informacja, że placówka została zamknięta na mocy decyzji sanepidu. Do więcej lekarze nie mają komu przekazać opieki nad pacjentami i odsyłają ich do NFZ.
– Nie mam możliwości pójścia na zwolnienie na dziecko ani wypisania leków. Składki cały czas płacę – narzeka jeden z Czytelników i tłumaczy, że musi regularnie przyjmować leki, ale potrzebuje na nie recepty. - Musiałem prywatnie skombinować. Młody mi kaszle, nie wiem czy przyjmą go do żłobka w poniedziałek – dodaje mężczyzna.
Zaznacza, że nie ma jak wziąć zwolnienia na syna i stawia pytanie: – Więc jeśli przychodnia nie działa, to czemu NFZ pobiera składki?
Lubelski odział NFZ tłumaczy, że nie został poinformowany o zamknięciu przychodni.
– W związku z powyższym Lubelski Oddział Wojewódzki NFZ informuje, że pacjent
w sytuacji gdy świadczeniodawca u którego złożył deklarację wyboru przebywa na kwarantannie, może zwrócić się o pomoc do innej przychodni podstawowej opieki zdrowotnej, która ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia.
W takim przypadku nie ma ograniczeń związanych z miejscem zamieszkania pacjenta – informuje NFZ.