Już po raz drugi Marsz Równości może przejść ulicami Lublina. Organizatorzy zeszłorocznego wydarzenia chcą je powtórzyć mimo obaw przed zamieszkami. Obawy wzrosły po tym, jak niedawny marsz w Białymstoku spotkał się z falą agresji, o której głośno jest nawet poza granicami kraju.
Data lubelskiego marszu, mającego być demonstracją przeciw wszelkiej dyskryminacji, została już ustalona, ale organizatorzy na razie trzymają ją w tajemnicy.
– Termin znamy od bardzo dawna, ale dopóki nie zarejestrujemy manifestacji w Urzędzie Miasta, nie chcemy o tym głośno mówić – wyjaśnia Bartosz Staszewski, jeden z działaczy planujących wydarzenie.
Rok temu prezydent Lublina zakazał zarówno samego marszu, jak też zapowiadanej kontrmanifestacji. Tłumaczył to obawą przed ulicznymi zamieszkami. Jego zakaz został uchylony przez sąd i obie demonstracje doszły do skutku. Nie było spokojnie, bo wśród przeciwników Marszu Równości były też osoby agresywne i dopuszczające się napaści na policjantów. Rannych zostało ośmiu funkcjonariuszy, zatrzymano 21 osób, część stanęła przed sądem.
Czy również w tym roku prezydent zakaże zgromadzenia? – Nie wypowiem się w kwestii, w której nie ma złożonego wniosku – odpowiada Krzysztof Żuk. – Urząd zawsze działa stosownie do wniosku.
– Jeśli prezydent w tym roku ponownie spróbuje zablokować marsz, musi się moralnie liczyć z tym, że każda tego typu przeszkoda może nam utrudnić zabezpieczenie manifestacji – ocenia Staszewski.
Marsz Równości w Lublinie. Galeria zdjęć
W tym roku obawy przed zamieszkami mogą być większe po tym, co stało się w miniony weekend w Białymstoku, gdzie na tęczowy marsz poleciały kamienie, zgniłe jaja, kopniaki i ciosy. – To, co tam widzieliśmy, było dla nas szokiem – mówi organizator lubelskiego marszu. Białostockie zamieszki odnotowały nawet zagraniczne media, od francuskiego „Le Monde” przez brytyjskie BBC, po amerykański CNN.
Organizator lubelskiego marszu przyznaje, że już kilkakrotnie rozmawiał z policją o zabezpieczeniu manifestacji. – Na pewno będziemy chcieli, by podczas naszego wydarzenia na końcu pochodu jechała opłacona przez nas karetka. Oczekujemy też, że policja będzie reagowała na bieżąco na wszelkie incydenty i wyłapywała z tłumu osoby rzucające kamieniami czy petardami. Nie chcemy, by powtórzyły się obrazki z Białegostoku – mówi Staszewski.
– Mogę tylko ubolewać nad tym, co stało się w Białymstoku, ponieważ takich sytuacji nie chcielibyśmy oglądać ani w Lublinie, ani w innych miastach. Widać wyraźnie słabość systemu prawnego, słabość działalności administracji rządowej – komentuje prezydent Lublina, który od zeszłorocznego, pierwszego w naszym mieście Marszu Równości, oczekuje zmian w przepisach.
– Ustawa uprawnia prezydenta do wydania zakazu manifestacji, a jednocześnie, jak było widać w przypadku Białegostoku, prezydent nie ma władztwa nad policją, nie ma wpływu na zapewnienie bezpieczeństwa, nie może skutecznie zablokować kontrmanifestacji, które prowadzą do siłowych rozwiązań – dodaje prezydent.
Zrzutka na tęczowe kaski
Na portalu pomagam.pl trwa już zbiórka na zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom Marszu Równości. Cel: 10 tys. zł. Pieniądze są zbierane m.in. na: środki do dekontaminacji przy kontakcie z gazem pieprzowym dla uczestników marszu; stopery do ochraniania słuchu przed petardami; tęczowe kaski ochronne dla najbardziej narażonych. „Dodatkowo chcielibyśmy całe stowarzyszenie przeszkolić z udzielania pierwszej pomocy” – piszą organizatorzy marszu.