„Puławska Karta Miejska” w tym roku skończy 10 lat i nadal jest tylko rodzajem biletu elektronicznego dla MZK. Karty innych miast pozwalają na znacznie więcej, oferując szereg ulg i rabatów.
Karty miejskie są z nami od wielu lat. W stolicy działa „Karta Warszawiaka”, „Karta Warszawianki”, a także „Karta Młodego Warszawiaka”. Ich posiadacze mogą liczyć na szereg zniżek, jak tańsze bilety do teatrów, pływalni, pokojów zagadek, kręgielni, kawiarni, pizzerii itp. Podobnie jest w Lublinie. Z „Lubelską Kartą Miejską” można liczyć na rabaty np. na biletowane wydarzenia w domach kultury, czy mecze sportowe. Tymczasem „Puławska Karta Miejska” to ciągle jedynie nośnik biletów komunikacji miejskiej. Jest szansa na to, że jej funkcje zostaną rozszerzone.
– Aktualnie analizujemy rozwiązania dostępne na rynku. Przyglądamy się systemom wdrożonym w innych miastach pod kątem technicznym i ekonomicznym. Ważny jest przy tym koszt ich funkcjonowania. Po zakończeniu prac, mieszkańcy zostaną poinformowanie o podjętych decyzjach. Myślę, że zostaną one podjęte w tym roku – mówi Łukasz Kołodziej, kierownik Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej w puławskim Urzędzie Miasta.
Jedną z cech kart miejskich o szerokim zakresie usług jest to, że wyrobić je mogą jedynie te osoby, które mieszkają i płacą podatki w danej gminie. W ten sposób, Puławy borykające się z odpływem mieszkańców, mogłoby uruchomić rodzaj zachęty do pozostania. Dla mieszkających bez meldunku karta skłaniałaby natomiast do wskazania puławskiego urzędu skarbowego w rozliczeniach podatkowych.
Jeśli puławskie władze zdecydują się na rozszerzenie możliwości puławskiej karty miejskiej, puławianie mogliby spodziewać się podobnego katalogu rabatów, jak ma to miejsce w innych miastach. W grę wchodziłyby zapewne zniżki na koncerty w Domu Chemika, wejściówki na miejskie pływalnie, aqua park, korty tenisowe itp.