Fala wezbraniowa na Wiśle dotarła do Warszawy, powoli opuszczając powiat puławski. W mieście stan rzeki opada obecnie w tempie 4-6 cm na godzinę. Wczoraj rano wodowskaz pokazał 480 cm, to znacznie poniżej poniedziałkowego maksimum. Czas na szacowanie strat i sprzątanie.
W trakcie mijającego tygodnia oczy mieszkańców Puław zwrócone były w stronę Wisły. Ulewne deszcze, które spadły na południu Polski, doprowadziły do znacznego podwyższenia jej stanu. Fala wezbraniowa do powiatu puławskiego zbliżała się powoli, wcześniej przechodząc m.in. przez Sandomierz, Zawichost i Annopol. Jako pierwsze na przybieranie Wisły zareagowały promy w Nasiłowie i Kazimierzu, które nie mogą kursować, gdy poziom rzeki jest zbyt wysoki. A ten rósł z każdą godziną. W piątek 24 maja przekroczył stan ostrzegawczy, a 26 maja w niedzielę alarmowy.
Przechodząca przez miasto fala napawała niepokojem, ale przyciągała też nad rzekę liczne grono obserwatorów tego niebezpiecznego zjawiska. Gdy spacerowicze przystawali na bulwarze, robiąc zdjęcia rzece, strażacy w tym czasie patrolowali Wisłę, a lokalne władze wydawały kolejne komunikaty z ostrzeżeniami. Pilnowano m.in. tego, żeby ludzie trzymali się z daleka od wałów przeciwpowodziowych, przy których biegnie ścieżka rowerowa. W sytuacji zagrożenia przerwaniem nasypów, skierowano by na nią ciężki sprzęt, straż, ciężarówki Wojsk Obrony Terytorialnej.
To było poważne zagrożenie
Niewiele brakowało, a wał naprawdę zostałby przerwany. Strażacy odkryli przesiąkanie jego podnóża w okolicy miejscowości Brzeźce w gminie Janowiec. Na miejscu układali worki z piaskiem, położyli również specjalną włókninę, która zabezpieczyła nasyp. – To była najbardziej niebezpieczna sytuacja związana z wysokim stanem Wisły – przyznaje bryg. Krzysztof Morawski z puławskiej komendy PSP.
Szybko podnosząca się rzeka powodowała również zagrożenie dla zwierząt. W niedzielę strażacy za pomocą łodzi motorowej ewakuowali kota uwięzionego na wyspie w okolicy Jaroszyna. PSP wzięło udział również w ratowanie sarny, która utknęła w nadrzecznym błocie na wysokości Bochotnicy. Ponadto, straż przez kilka dni wypompowywała wodę z przepełniającego się rowu melioracyjnego przy kazimierskim PTTK.
W kulminacyjnym momencie, w ostatni poniedziałek, na wodowskazie w Puławach było 6,5 metra. Spiętrzona woda zalała bulwar nadwiślański, w tym schody prowadzące nad rzekę i chodniki. W marinie pod wodą znalazła się plaża z boiskami do siatkówki i koszykówki oraz ścieżka do starego mostu. Na szczęście obyło się bez podtopień. Wały ostatecznie wytrzymały napór rzeki, a fala w ciągu kolejnych dni wędrowała na północ, co obniżało stan Wisły w powiecie. Prezydent Puław, obowiązujący od 25 maja alarm przeciwpowodziowy odwołał w środę.
W czwartek stan rzeki spadał w tempie około 4-6 cm na godzinę. O godz. 8 przekraczał jeszcze 480 cm, czyli znacznie poniżej równo poniedziałkowego maksimum. Wisła w powiecie puławskim nie znajduje się już w stanie alarmowym, a jedynie ostrzegawczym, który to wkrótce również powinna opuścić.
Czas na sprzątanie
Miejskie służby powoli przygotowują się do sprzątania. – W piątek planujemy wizytę na bulwarze. Na przygotowanie raportu musimy jednak poczekać, aż ta woda zupełnie opadnie. Wtedy zobaczymy, czy są jakieś zniszczenia. Na razie wygląda to dobrze – mówi Wiesław Stolarski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, który nadzoruje m.in. wydział zieleni. – Teraz czeka nas sprzątanie, porządkowanie, zmywanie naniesionego przez rzekę mułu, czyszczenie koszy na śmieci itp. – dodaje. Co ważne, większość schodów na bulwarze wykonana jest ze sztucznego tworzywa, ale nie wszystkie. Te z drewna, w przyszłości czeka wymiana. Jak zniosły kolejne już zalanie okaże się w ciągu najbliższych dni.