Były prezes lokalnej wspólnoty gruntowej i kandydat na radnego gminy Wąwolnica z ramienia PSL-u jest podejrzany o sobotni atak koparką na zakład kamieniarski. Za zniszczenie mienia grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Otrzymał policyjny dozór i zakaz zbliżania się do poszkodowanych.
Krzysztof P. (36 l.) został zatrzymany w ostatnią niedzielę w związku z niecodziennym zdarzeniem na terenie zakładu kamieniarskiego działającego przy ul. Lubelskiej w Wąwolnicy. Jak już pisaliśmy, pod nieobecność jego właścicieli, w biały dzień, ktoś odpalił stojącą w pobliżu koparkę i zdewastował za jej pomocą cały warsztat, biuro, zniszczył dwa samochody, maszyny i narzędzia.
Zdaniem Krzysztofa Kolibskiego, który wspólnie z synem prowadził zakład, straty przekraczają 100 tys. zł. Ponadto na jednej z płyt na terenie gruzowiska, dzień po ataku odkryto namalowany farbą w sprayu napis „Żydy precz!”.
Tego samego dnia funkcjonariusze zatrzymali wskazywanego przez poszkodowanego jako potencjalnego sprawcę właściciela sąsiedniej działki, Krzysztofa P.
- Usłyszał zarzut uszkodzenia mienia oraz stosowania gróźb karalnych - informuje Grzegorz Kwit, szef puławskiej prokuratury. Na razie puławscy śledczy nie skupiają się na kwestii antysemickiego napisu. Zbadanie tego wątku sprawy może zostać skierowane do specjalizującej się w tego typu tematyce prokuratury rejonowej w Lubline. Wiadomo tylko, że Kolibscy współpracowali z żydowskimi organizacjami, budując macewy, miejsca pamięci itp.
Krzysztof P., któremu obecnie grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności, nie jest zupełnie anonimowym mieszkańcem gminy. Do niedawna pełnił funkcję prezesa lokalnej wspólnoty gruntowej. Startował również w wyborach na radnego gminy Wąwolnica (z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego). Zajął w nich ostatnie miejsce, zdobywając jedynie 14 głosów poparcia.
Co ciekawe, jego „kolegą” z tej samej listy (któremu poszło niemal równie źle) był Konrad Kolibski, właściciel zakładu kamieniarskiego. Łączyła ich nie tylko polityka. W przeszłości wspólnie robili interesy, prowadzili sąsiadujące ze sobą przedsiębiorstwa. W ciągu ostatnich miesięcy przeobrazili się jednak we wrogów.
Wczoraj Krzysztof P. opuścił areszt. Jak informują prokuratorzy, zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego (20 tys. zł), zakazu zbliżania się i kontaktu z poszkodowanymi oraz dozoru policyjnego.