Firma zapewniała mnie, że w przypadku kradzieży lub zniszczenia auta w pełni zrekompensuje mi tę stratę. A po szkodzie, dostałem tylko tyle ile wpłaciłem przez trzy lata płacenia składek - żali się puławski kierowca. Według Rzecznika Ubezpieczonych klient może teraz egzekwować większą sumę pieniędzy od swojej firmy ubezpieczeniowej.
Pan Apoloniusz Berbeć trzy lata temu kupił nowego Renault Megane. Za samochód zapłacił 56 tys. zł. - To jak na moje warunki wysoka kwota, więc przezornie postanowiłem samochód ubezpieczyć - mówi Berbeć.
Umowa ubezpieczenia auto casco została zawarta z TUiR "Warta” na pełną wartość samochodu. - Głównym celem tego kosztownego przedsięwzięcia, zresztą deklarowanym wielokrotnie przez agenta firmy, było to, że gdyby doszło do kradzieży lub zniszczenia samochodu, "Warta” w pełni zrekompensuje mi tę stratę - opowiada pan Apoloniusz.
Po trzech latach użytkowania auta doszło do nieszczęśliwego wypadku. Samochód nadawał się jedynie do kasacji i ubezpieczyciel orzekł tzw. szkodę całkowitą. Oznacza to, że naprawa samochodu byłaby w tym przypadku nieopłacalna.
I tutaj pojawił się problem. Bo pan Apoloniusz liczył na to, że dostanie odszkodowanie wyliczone na podstawie wartości jaką przedstawiał jego samochód w momencie wypadku. Wartość auta ustalono na ok. 42 tys. zł, a wysokość odszkodowania na ok. 15 tys. zł. Z tego wynika, że pan Apoloniusz powinien bez problemu sprzedać to co zostało z jego "Meganki” za 27 tys. zł. Nic bardziej mylnego. Wrak został sprzedany, i to z problemami, za jedyne 13 tys. zł.
Pan Apoloniusz dostał więc jedynie sumę która odpowiadała mniej więcej wysokości składek wpłaconych przez niego przez trzy lata ubezpieczenia. - Jestem w takiej samej sytuacji, w jakiej bym był, gdybym umowy ubezpieczenia nie zawierał w ogóle - denerwuje się Apoloniusz Berbeć.
Okazuje się, że w takiej sytuacji były właściciel auta powinien zwrócić się do ubezpieczyciela o dopłatę kwoty będącej różnicą między szacunkową wartością wraku, a jego faktyczną, bo rynkową wartością, okazując przy tym jako dowód, umowę sprzedaży. - Jeżeli nadto będzie mógł potwierdzić, że wykazał się należytą starannością przy jego sprzedaży, czyli np. zamieścił ogłoszenie w prasie lub Internecie, firma ubezpieczeniowa powinna dopłacić kwotę bez zbędnych formalności - wyjaśnia Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Co na to "Warta”? - Klient zawsze może się odwołać od naszej decyzji - komentuje Iwona Mazurek z biura prasowego tej firmy.