Nowy parking z publiczną toaletą i stacją ładowania pojazdów elektrycznych, jaki władze gminy chcą zbudować w centrum Końskowoli, staną pod znakiem zapytania. Mimo podpisanej umowy z wykonawcą, radni zabrali pieniądze zabezpieczone na ten cel. O tym co dalej zdecyduje RIO.
Relacje pomiędzy ugrupowaniem "Zielonego Powiśla", które po ostatnich wyborach samorządowych uzyskało większość w radzie gminy, a wójtem Stanisławem Gołębiowskim są coraz bardziej napięte. Opozycyjni samorządowcy zarzucają wójtowi Końskowoli m.in. zbyt duży pośpiech przy rozpisywaniu przetargu na budowę parkingu z toaletą i ładowarką dla samochodów elektrycznych pomiędzy Kurowską i Lubelską.
Zielona determinacja
Ich zdaniem, ważniejszą inwestycją jest budowa chodników przy powiatowych drogach. "Zieloni" radni nie widzą przy tym nic złego w ich samodzielnej budowie, nawet bez dotacji ze strony powiatowego samorządu. A to skutek braku poczucia bezpieczeńtwa wśród pieszych, m.in. mieszkańców Witowic, czy Chrząchowa. Problem stał się na tyle poważny, że radni czują się zdeterminowani, by doprowadzić do budowy chodników, nawet kosztem innych inwestycji. Nawet jeśli w drodze przetargu wybrano już ich wykonawców, z którymi gmina podpisała umowy.
Żeby znaleźć pieniądze na brakujące chodniki podczas ostatniej sesji, końskowolscy radni uchwalili zdjęcie finansowania dla nowego parkingu w centrum Końskowoli. Uwolnione w ten sposób pieniądze chcą skierować na budowę chodnika przy drodze powiatowej w Witowicach (550 tys. zł) oraz wyremontować odcinek Witowice-Opoka, gdzie również ma powstać nowy chodnik (150 tys. zł).
"Mamy skakać po drzewach, jak małpy?"
– My damy sobie radę bez tego parkingu. Nie rozumiem skąd był ten pośpiech w ogłaszaniu na niego przetargu. Nam najbardziej doskwiera brak bezpieczeństwa na drogach. Mamy łazić po rowach, skakać po drzewach, jak małpy, żeby dojść do sklepu? – grzmiał radny Leszek Rodzoś, prosząc wójta o to, by ten nowymi miejscami postojowymi w Końskowoli mieszkańców gminy "nie uszczęśliwiał na siłę".
Radni opozycji skrytykowali wójta nie tylko za zbyt szybki proces inwestycyjny. Ich zdaniem mogło dojść także do złamania przepisów. Chodzi o to, że umowa z wykonawcą parkingu została podpisana na podstawie projektu budżetu gminy, a nie właściwej uchwały budżetowej. Ta ostatnia została przyjęta dopiero pod koniec lutego. Podczas tej samej sesji, radni pieniądze z parkingu zdjęli, a następnie oskarżyli wójta o zawieranie umów bez finansowego pokrycia.
Wójt złamał prawo?
– Wójt zawarł tę umowę nie mając środków na realizację zamówienia – przekonuje Radosław Barzenc, przewodniczący rady gminy. O swoim spostrzeżeniu powiadomił Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej. To jednak nie wszystko, bo radny w specyfikacji stacji ładowania dopatrzył się także parametrów oferowanych przez konkretnego producenta. Jego zdaniem mogło to naruszyć zasady zamówień publicznych. Radny powiadomił także Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz prezesa Urzędu Zamówień Publicznych.
– W moim przekonaniu wójt miał prawo ogłosić przetarg i podpisać umowę z wykonawcą na podstawie obowiązującego projektu budżetu. Sprawę bada obecnie RIO – mówi Mariusz Majkutewicz, zastępca wójta gminy Końskowola. – Jeśli chodzi o specyfikację przetargową to faktycznie pojawiła się karta katalogowa jednego z producentów ładowarek. Było to niedopatrzenie, na które zwrócono nam uwagę już w grudniu. Wyjaśniliśmy, że dopuszczamy wszystkie tożsame rozwiązania, nie faworyzujemy żadnej, konkretnej firmy – wyjaśnia.