Stacje mierzące poziom niebezpiecznego dla zdrowia pyłu PM10, PM2, czy benzopirenu znajdują się w Lublinie i byłych miastach wojewódzkich. W Puławach ich nie ma, więc nie wiemy, jakie stężenia smogu u nas występują. Zdaniem ekspertów z WIOŚ nie ma jednak powodów do obaw.
Jakość powietrza to obecnie jeden z tematów, którym żyje cały kraj. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jaka jest jego jakość w Puławach. Niestety, jak się okazuje, trudno to jednoznacznie określić, bo brakuje do tego odpowiednich narzędzi.
– Stacja przy ul. Karpińskiego w Puławach bada stężenie dwutlenku azotu, którego występowanie może mieć związek z działalnością Zakładów Azotowych, czy ruchu ulicznego. Te wartością pozostają w normie i daleko im do stanów, które można byłoby określić, jako niepokojące, czy alarmowe – mówi Arkadiusz Iwaniuk, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie.
Niestety, badania dotyczące zapylenia powietrza, czy występowania całego szeregu niebezpiecznych związków chemicznych, takich jak benzopiren, czy dwutlenek siarki po prostu nie są prowadzone.
– Zapewniam, że te wartości z pewnością nie odbiegają od tych, które występują w Lublinie, Zamościu, czy Białej Podlaskiej. Generalnie, jakość powietrza w naszym województwie jest znacznie lepsza, niż na Górnym Śląsku. Nie notujemy rocznych przekroczeń PM10, a ostatnie dobowe wartości oscylują wokół 90 mikrogramów w metrze sześciennym, gdzie poziom alarmowy wynosi 300 – dodaje Iwaniuk, który wyjaśnia, że budowa nowej stacji lub zakup urządzeń do mierzenia pyłu byłoby zbyt kosztowne i nieuzasadnione. – Zamiast inwestować w dokładniejsze pomiary, lepiej przekazywać środki na walkę z zanieczyszczeniem – proponuje Arkadiusz Iwaniuk.
Zdaniem ekspertów od jakości powietrza, za smog w największym stopniu odpowiadają instalacje centralnego ogrzewania bazujące na paliwie stałym. To znaczy piece na węgiel i drewno. Poziom stężenia pyłu rośnie skokowo właśnie wtedy, gdy wzrasta ilość emitowanego dymu z kominów. Żeby więc realnie poprawić jakość powietrza, którym oddychamy, należy zachęcać właścicieli domków jednorodzinnych do przechodzenia na ogrzewanie gazowe, elektryczne lub sieciowe.