
6-letnia dziewczynka leży w szpitalu ze złamaną ręką. Jej 8-letni kolega też się potłukł. Oboje wpadli do głębokiej na dwa metry studzienki kanalizacyjnej. Policja szuka winnych wypadku. Doniesienie do prokuratury zapowiadają też rodzice 6-latki.

Najpierw na pomoc koleżance rzucił się jej 8-letni kolega. Podał jej rękę, ale sam także wpadł do studzienki. - Wybiegłem z domu tak jak stałem. Wyciągnąłem dzieci z kanału. Na szczęście w środku nie było dużo wody. Córka cała się trzęsła, była bardzo wystraszona - dodaje Jacek Bernat.
Dzieci zabrała karetka. Okazało się, że dziewczynka złamała rękę i musiała zostać w szpitalu. Chłopiec doznał na szczęście tylko ogólnych potłuczeń ciała.
Po wyjęciu żeliwnej pokrywy z wnętrza kanału okazało się, że była uszkodzona. Policjanci sprawdzają teraz jaka była przyczyna jej uszkodzenia. - To na właścicielu i zarządcy obiektu spoczywa obowiązek odpowiedniego jego zabezpieczenia - przypomina Elżbieta Dudzińska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Puławach.
Problem w tym, że ani Puławska Spółdzielnia Mieszkaniowa, ani MPWiK nie poczuwają się do odpowiedzialności za studzienkę.