Szymon Hołownia, kandydat na prezydenta RP, odwiedził dzisiaj Puławy. Podczas swojego spotkania z mieszkańcami starał się dystansować od najsilniejszych obozów politycznych, podkreślał konieczność zamykania kopalń i wzmacniania samorządów.
Na Placu Chopina w Puławach, na Szymona Hołownię czekało ok. 150 osób, w tym wielu ubranych w żółte koszulki członków jego komitetu. Część z nich trzymała transparenty z motywami przewodnimi jego kampanii, takimi jak "sercem i głową", czy "prezydent na pokolenie".
Plac na przyjazd Hołowni przystrojono żółtymi balonami, a do drzew poprzybijano żółte banery z nazwiskiem kandydata. Ten na miejsce przyjechał z ok. dwudziestominutowym opóźnieniem. Podczas swojego przemówienia starał się przede wszystkim zdystansować od najsilniejszych obozów politycznych.
- PiS robi zło, ale Platforma nie robi dobra - mówił Szymon Hołownia, który sam nazywa siebie kandydatem pozapartyjnym, którego zadaniem ma być "przywrócenie normalności". Jak ocenił, ostatnie 30 lat to dla Polski "zmarnowany czas", a stawianie na Andrzeja Dudę lub Rafała Trzaskowskiego błąd, który doprowadzi do regresu. Obecnemu prezydentowi zarzucił niewystarczającą aktywność i brak samodzielności. Kandydatowi PO z kolei w przypadku wygrania wyborów zarzuca natomiast chęć "dożynania watahy", czyli ostrego konfliktu z rządem.
Jeśli chodzi o program, Hołownia zadeklarował poparcie dla sztandarowego programu Prawa i Sprawiedliwości, czyli "Rodziny 500+", a także weto dla ustaw godzących w ekologię. W swoim przemówieniu przyznał, że Polska musi odejść od wykorzystywania węgla, co można odczytać jako chęć przyspieszenia zamykania kopalń. Hołownia skrytykował także zbyt wysoki jego zdaniem import węgla z różnych stron świata. Kandydat mówił także m.in. o zbyt wysokiej centralizacji władzy, konieczności finansowego wzmocnienia samorządów, czy nowych zagrożeniach związanych z cyfryzacją.
Po opuszczeniu z Puław, Szymon Hołownia udał się do Lublina.