Agresja wobec osób starszych, czy niepełnosprawnych często nie wychodzi na światło dzienne. O tym jak jej przeciwdziałać rozmawiano w Puławach, podczas konferencji zorganizowanej przez Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
Biorąc pod uwagę statystyki można dojść do wniosku, że w Puławach przypadków przemocy domowej jest coraz więcej. Ale to błąd. Jak wyjaśnia podkom. Marcin Koper z puławskiej policji, ich ilość świadczy o czymś innym. – Kiedyś przemoc domowa odbywała się w czterech ścianach, była tematem tabu. Obecnie coraz więcej osób decyduje się na jej zgłaszanie, co jest bardzo dobre. Interweniujemy, wypisujemy niebieskie karty, a problemami osób pokrzywdzonych zajmują się interdyscyplinarne komisje. Policja jest tylko jednym z wielu ogniw w tym systemie – wyjaśnia.
Przemoc domowa wbrew pozorom nie łączy się ze statusem społecznym obywateli. W takim samym stopniu dotyka rodziny lepiej i gorzej sytuowane. Zdarza się wśród bezrobotnych, ale także osób na wysokich stanowiskach. Największym problemem jest poczucie wstydu, które dotyka osoby pokrzywdzone. Bez zgłoszenia, system nie zadziała. Pomóc może nawet anonimowy telefon od sąsiada, dzięki któremu do mieszkania, w którym dochodzi do przemocy, zapuka dzielnicowy. Z taką rodziną porozmawiać może również pracownik socjalny wysłany przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
– W takiej sytuacji każda służba, policja, oświata, pomoc społeczna i ochrona zdrowia ma obowiązek podjęcia stosownych działań – mówi Beata Wagner, kierownik działu pomocy specjalistycznej puławskiego MOPS.
Dzięki „niebieskiej linii” osoby bite, maltretowane, ofiary przemocy fizycznej, czy psychicznej mają szansę na otrzymanie pomocy. Świadomość osób pokrzywdzonych rośnie. Coraz więcej z nich zna swoje prawa. Gorzej, gdy ofiarami są dzieci, osoby starsze lub niepełnosprawne, stąd ważna rola instytucji państwa, ale także sąsiedzka czujność.