- Sytuacja jest fatalna, straty już są ogromne, a nie wiadomo, co będzie dalej - obawiają się przedsiębiorcy z Kazimierza Dolnego. W związku z epidemią przestali zarabiać, bo w miasteczku nie ma turystów.
- Kazimierz jest opustoszały, wszystko jest zamknięte, nie ma turystów. Tak naprawdę, kiedy zapadła decyzja rządu o zawieszeniu działalności m.in. w branży gastronomicznej to był dla nas i dla innych miast, które żyją z turystyki, wyrok - mówi Elżbieta Skoczylas, która oferuje usługi turystyczne w Kazimierzu Dolnym m.in. nocne zwiedzanie Kazimierza. - Przy takiej pogodzie, jak teraz mielibyśmy już tłum turystów - klientów indywidualnych, a także zorganizowane grupy np. wycieczki szkolne czy imprezy firmowe - dodaje.
Straty już są ogromne. - Straciliśmy ok. 80 proc. dochodu, a tak naprawdę nie wiadomo ile to wszystko potrwa. Jesteśmy w stanie zawieszenia i to właśnie ta niepewność jest najgorsza - przyznaje Skoczylas. - Sytuacja jest fatalna i jak na razie nie ma co liczyć, że będzie lepiej. O majówce możemy zapomnieć, bo prognozy są takie, że dopiero w czerwcu sytuacja epidemiologiczna zacznie się stabilizować i liczba zachorowań będzie spadać - dodaje Anna Śniechórska-Janik, właścicielka Knajpy Artystycznej i Muzeum Klocków Lego w Kazimierzu Dolnym oraz współwłaścicielka restauracji w Lublinie. - Moi pracownicy, za porozumieniem stron, poszli na płatne urlopy, ale za chwilę skończą mi się fundusze, żeby za te urlopy płacić. Zastanawiam się nad sprzedażą voucherów do wykorzystania w odległym terminie w myśl akcji, która promują przedsiębiorcy "Nie odwołuj, przełóż". Może to nas chociaż trochę uratuje - dodaje.
Zdaniem przedsiębiorców na pomoc państwa nie mają na razie co liczyć. - Wierzę, że burmistrz będzie nam próbował jakoś pomóc, bo w tym momencie rząd nie ma żadnego pomysłu jak wesprzeć przedsiębiorców - mówi Skoczylas. - W Lublinie mamy to szczęście, że właściciel lokalu, w którym prowadzimy restaurację wyszedł nam naprzeciw i wystawia nam miesięczne faktury na symboliczne kwoty. Nie wiem jak będzie z lokalem w Kazimierzu, jak znajdziemy pieniądze na czynsz za kwiecień - obawia się Śniechórska-Janik. - Gastronomia w Kazimierzu czy innym turystycznym mieście to taki ciężki kawałek chleba - przed pół roku się dokłada, a przez cztery miesiące się zarabia.
Pod ścianą jest też gmina. - Obecna sytuacja oznacza dla naszej gminy ogromne straty. Nie mamy wpływów do naszego budżetu z parkingów, targowisk, handlu, czy atrakcji turystycznych jak Góra Trzech Krzyży. W skali roku mogą to być nawet milionowe straty biorąc pod uwagę prognozy, które zakładają "wyhamowanie" epidemii dopiero późną wiosną - podkreśla Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego i dodaje, że gmina zwróci się w tej sprawie o wsparcie do rządu. - Musimy pomóc też osobom prowadzącym na naszym terenie działalność gospodarczą - do zastanowienia się w jaki sposób. Z pewnością otrzymamy do rozpatrzenia od nich wnioski o umorzenie lub np. rozłożenie na raty zaległości w podatku od nieruchomości, a także przesunięcie terminów płatności czynszu w lokalach wynajmowanych przez gminę - mówi Pomianowski.
Dodaje, że w planach jest też kampania promocyjna o zasięgu ogólnopolskim. - Chcemy m.in. poprzez media społecznościowe dotrzeć do jak największej grupy potencjalnych turystów, którzy chcieliby do nas przyjechać. To działanie, które ma przynieść efekty już w sytuacji po przejściu największej fali epidemii - tłumaczy Pomianowski. - Rozpoczęliśmy już działania w tym zakresie, pojawiają się kolejne pomysły na realizację tej kampanii.