W Kazimierzu Dolnym w piątek i sobotę można było posłuchać muzyki klezmerskiej oraz poczuć ducha żydowskiej kultury. Na scenie wystąpili m.in. Street Whisepers, Berberys czy też Rzeszów Klezmer Band. Widzowie obejrzeli również niezwykły koncert z dachu kamienicy.
Kazimierz Dolny, podobnie jak wiele innych polskich miast i miasteczek w przeszłości, przed wojną, był silnie związany z kulturą i tradycją żydowską. Po tę tradycję sięgają organizatorzy Festiwalu Klezmerskiego, który miał miejsce w ostatni weekend. Wydarzenie rozpoczęło od warsztatów z kolażu w kazimerskim ośrodku kultury oraz projekcji filmu. Następnie ruszyła seria koncertów na rynku. Rozpoczęli ją muzycy ze Street Whisepers łączący folk, muzykę klezmerską, bałkańską, a nawet latynoamerykańską.
Po nich przed kazimierską publicznością zaprezentował się Accorinet Klezmer Band złożony z muzyków Filharmonii Kaliskiej. W trakcie przerwy zwanej spotkaniem szabatowym, na dachu jednej z kazimierskich kamienic pojawił się artysta, Maksymilian Wosk, który wykonał recital muzyki klezmerskiej pt. "Skrzypek na dachu". Piątkowy wieczór zakończył lubelski zespół Berberys, który śpiewa po polsku, hebrajsku, macedońsku, serbsku, hiszpańsku, angielsku oraz w jidysz.
Festiwalową sobotę otworzyły fotograficzne warsztaty i wersnisaże, prelekcje o Żydach z Kazimierza Dolnego, o których opowiadał Marcin Pisula. Zainteresowani mieli okazję wziąć udział również w poprowadzonym przez niego spacerze poświęconym ich historii w nadwiślańskim miasteczku. Wieczór zakończyły koncerty, wystąpili Rzeszów Klezmer Band oraz Symcha Keller i Przyjaciele. Ten ostatni to łódzki rabin i działacz żydowskiej społeczności, popularyzator muzyki chasydzkiej różniącej się nieco od klezmerskiej.