W sobotę na ulicę wyjdą mieszkańcy Parchatki, w niedzielę Wierzchoniowa i Ludwina. Wszyscy żądają budowy chodników przy drogach, którymi codziennie chodzą na przystanek czy po zakupy. – Ja do sklepu jeżdżę samochodem, rowerem się boję – mówi Henryk Osiak z Parchatki.
Tomasz Lenart, sołtys wsi Wierzchoniów w gminie Kazimierz Dolny, obywatelski protest organizuje razem ze swoimi sąsiadami.
– Od kilku lat Zarząd Dróg Wojewódzkich obiecuje nam budowę 700 metrów chodnika. Od 2017 roku słyszymy obietnice. I nic. A to brak wykonawcy, a to nie ma pieniędzy, a to projekt zły, chociaż wykonali go fachowcy z ZDW. I tak na okrągło. A po tej drodze bez pobocza strach chodzić, gdy ciężarówki jeżdżą po rękawach – mówi Lenart.
Nawet pobocza nie mamy
Część chodnika w centrum Wierzchoniowa powstała w 2001 r. Ale do ponad 30 domostw na skraju osady trzeba iść ulicą.
– W miejscu gdzie urywa się chodnik, zaczyna się horror. Kończy się jezdnia i zaraz zaczyna się rów odpływowy. Nie ma nawet bezpiecznego pobocza – tłumaczy
Damian Rybkowski, strażak miejscowego OSP. – Nawet nie ma, gdzie uskoczyć przed jadącym pojazdem. A ruch jest tu spory.
– Rzecz idzie przede wszystkim o dzieci wracające ze szkoły i osoby starsze. Muszą dojść z przystanku do domów. Już były wypadki śmiertelne i potrącenia – dodaje Arkadiusz Rybkowski, jego brat.
Protest na drodze 830 rozpocznie się w niedzielę o godz. 11.30. Przez pół godziny mieszkańcy wsi będą chodzić po przejściu, blokując ruchliwą trasę Lublin - Kazimierz.
Zginęła tu rowerzystka
Parę kilometrów dalej w Parchatce na płotach posesji alarmujące banery: „Tu zginęła nasza sąsiadka”, „55 lat czekania na chodnik”, „Tu została potrącona dziewczynka i trzy osoby dorosłe”.
– W weekendy przez Parchatkę ciągnie się potok samochodów do i z Kazimierza. Droga jest wąska, a kierowcy pędzą. Po chleb do najbliższego sklepu jadę samochodem, bo rowerem się boję – mówi Henryk Osiak, który wywiesił jeden z banerów.
– O brakujące kilkaset metrów chodnika staramy się już 55 lat. Po ostatnim śmiertelnym potrąceniu rowerzystki stwierdziliśmy, że już dość. Będziemy blokować drogę – dodaje mieszkaniec Parchatki.
Ostatnią ofiarą tej drogi jest Karolina Kraska z Puław. 10 sierpnia potrącił ją samochód. Na Zrzutka.pl trwa zbiórka rzecz jej rodziny „Pomoc dla Arka, Julki i Majki”.
Gmina: My pieniądze mamy
– W obu przypadkach nasza gmina jest gotowa do realizacji budowy obu chodników. Już w 2017 wykonaliśmy projekty – zapewnia Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego.
I tłumaczy, że ZDW chodników nie zbudował choć gmina po swojej stronie zabezpieczyła odpowiednie fundusze.
– Zarząd Dróg Wojewódzkich wymaga, aby 60 proc. wartości inwestycji pokrywała gmina. My na oba zadania mamy zabezpieczone ponad pół miliona złotych. Mimo to znowu się nie udało. W przyszłym roku będziemy się starać ponownie – mówi burmistrz.
Koszt budowy chodników w Parchatce obliczono na 350 tys. zł, w Wierzchoniowie - 600 tys. zł.
Parchatka - banery z żądaniami mieszkańców
Jakie marszałek ma priorytety
Dlaczego w obu miejscowościach chodników wciąż nie ma?
– Oba zadania znajdują się na liście rezerwowej zadań proponowanych do wykonania w 2020 r. – mówi Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka województwa lubelskiego.
To, czy pieniądze się znajdą zależy od oszczędności w przetargach na inwestycje z „listy podstawowej”. – Procedury przetargowe nadal trwają – tłumaczy rzecznik.
Mieszkańcy w obietnice urzędników już nie wierzą. W sobotę będą blokować przejście dla pieszych w Parchatce (droga numer 824). Początek protestu – godz. 10.30, planowany koniec – godz. 11.