Około 2 tysiące mieszkańców gminy podpisało się pod protestem przeciwko budowie zakładu utylizacji odpadów mięsnych. Boją się przykrych zapachów i zanieczyszczenia środowiska. Władze firmy Pini Beef uspokajają.
Od kilku tygodni tematem numer jeden w gminie stały się plany inwestycyjne firmy Pini Beef, która pomiędzy Końskowolą i Sielcami prowadzi ubojnię bydła. O budowę zakładu utylizacji odpadów mięsnych stara się Romano Pini, zarządzający zakładem Włoch.
Mieszkańcy obawiają się, że przez brak stanowczego sprzeciwu władz pod ich oknami powstanie mięsny konglomerat, którego pracownicy pod osłoną nocy pozostałości po mięsnych odpadach będą rozwozili po okolicznych polach. Wielu pamięta jeszcze przykre zapachy za ścieków zrzucanych przez wcześniej działający tu zakład. Z tego powodu zaufania do „czystych, ekologicznych rozwiązań” nie mają.
– Przeraża mnie wizja powstania centrum utylizacji odpadów poubojowych. Po co Pini kupił w naszej gminie ponad 60 hektarów gruntu? Jeśli tam będzie zrzucać mączkę kostną, cała okolica spłynie smrodem. Nie oszukujmy się, kroi nam się tu piekło – mówił podczas ostatniej sesji rady gminy, Radosław Barzęc, jeden z mieszkańców.
Wtórował mu radny Janusz Próchniak, który zauważył, że nikt nie wie, jaki rodzaj odpadów będzie trafiać do Końskowoli. Radnego zaniepokoiły także doniesienia z Kutna, gdzie działa inny z zakładów mięsnych zarządzany przez Piero Piniego, brata Romano.
– W tych odpadach mogą znajdować się jaja pasożytów, a pola będą służyć jako ogromny kompostownik. Pini kłamał mówiąc, że nie wylewają ścieków. Z moich informacji wynika, że pod Kutnem robią to cały czas, a ostatnio opróżniane przy rzece beczki na nieoznakowanych ciągnikach były widziane 10 lipca – twierdzi radny.
W nowym zakładzie w Końskowoli przerabianych ma być około 400 ton odpadów na dobę. Pozostałości mają trafiać do planowanej biogazowni. Przeciwnicy budowy zakładu utylizacji obawiają się, że dopóki biogazownia nie powstanie, zanieczyszczenia trafią na pola. Przeciwko budowie zakładu bardzo szybko zebrali ponad 2 tysiące podpisów.
Wójt Stanisław Gołębiowski zapewnia, że ze zdaniem protestujących będzie się liczył. – Dokąd ja mam coś do powiedzenia w tej gminie, nie dopuszczę do łamania przepisów dotyczących ochrony środowiska. Obiecuję, że jeżeli okaże się, że będzie konieczne opracowanie raportu oddziaływania tego zakładu na środowisko, to jego analizy będą bardzo dokładne. Zgodnie z ustawą odbędą się również konsultacje społeczne – uspokajał wójt na ostatniej sesji.
O tym, że nowy zakład będzie bezpieczny i przyjazny dla środowiska przekonany jest Artur Osiak, dyrektor generalny Pini Beef. – Przy tego typu zakładach stosowane są nowoczesne rozwiązania, które zapewniają brak uciążliwości, których obawiają się mieszkańcy – twierdzi.
Zapytany o sytuację w Kutnie, gdzie rzekomo dochodzi o niekontrolowanego pozbywania się ścieków, Osiak odpowiedział, że „nie sądzi, żeby Pini Polonia działało niezgodnie z prawem”. Władze zakładu w Kutnie nie chciały z nami rozmawiać telefonicznie.
Powstanie nowego zakładu w Końskowoli nie jest jeszcze przesądzone. Jego projektowanie ma się rozpocząć za kilka miesięcy. Nie wiadomo również, jak do tej inwestycji odniesie się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.