Zakłady Azotowe "Puławy” wstrzymały część swojej produkcji. - Boję się, że to tylko wstęp do grupowych zwolnień. A co ja wtedy zrobię z rodziną na utrzymaniu? - martwi się pan Marek, który w "Azotach” pracuje od siedmiu lat.
- Krajowy rynek nawozowy ma się dobrze, a zahamowanie popytu dotyczy wyłącznie dilerów, którzy w mniejszym stopniu niż w latach ubiegłych dokonują zakupów na nowy sezon - tłumaczy Paweł Jarczewski, prezes Zakładów Azotowych "Puławy”.
Robert Wolanin z Domu Maklerskiego IDM SA w Lublinie przyznaje, że światowy kryzys przekłada się powoli na kondycję naszych spółek. A informacja o zmniejszeniu produkcji ZA "Puławy” mogła przestraszyć giełdowych inwestorów.
- Na szczęście, obyło się bez dramatycznych spadków, co oznacza, że "Puławy” cieszą się zaufaniem inwestorów. Co nie zmienia faktu, że firma będzie musiała szukać oszczędności - mówi Wolanin. Dodaje, że w przyszłości może to spowodować redukcję zatrudnienia. - Jednak w dłuższej perspektywie nie widzę większego zagrożenia dla Zakładów Azotowych - kończy Wolanin.
- Nastroje wśród załogi nie są dobre. Zastanawiamy się, czy grożą nam zwolnienia, ale myślę, że problemy są przejściowe - mówi Andrzej Jacyna, wiceprzewodniczący "Solidarności” w Zakładach Azotowych "Puławy”.
W najlepszym przypadku przestój ma trwać kilka tygodni, a w tym czasie wyłączone instalacje będą remontowane. - To chwilowa sytuacja. Nie ma nawet takiej ewentualności, żeby doszło do zwolnień z tego powodu - uspokaja Grzegorz Kulik, kierownik działu komunikacji korporacyjnej w ZA "Puławy”.
Zdaniem prezesa Azotów, sytuacja na rynku ustabilizuje się już na początku roku, kiedy ruszy sezon nawozowy. Spółka podkreśla, że niektóre instalacje, m.in. melaminy, pracują na pełnych obrotach.