Właściciele ośrodków narciarskich mają dość lockdownu. Dzisiaj, po dłuższej przerwie, działalność wznawia "Narciarski Raj" w Chrzanowie. Do rozpoczęcia sezonu przygotowują się także pozostali przedsiębiorcy. W sobotę wyciągi uruchomi Bałtów. Podobny krok rozważa Stacja Kazimierz.
Na zamknięciu branży ucierpiały nie tylko słynne, górskie ośrodki, ale także te mniejsze, działające w naszym województwie. Ich właściciele mają już dość zakazów i zaczynają przygotowywać się do otwarcia. Jako pierwszy w naszym regionie otwarty zostanie "Narciarski Raj" w Chrzanowie. Ośrodek Piotra Rzetelskiego o godz. 14 uruchomi kolejki prowadzące do pięciu tras zjazdowych. Co ważne, wyłączona pozostanie wypożyczalnia sprzętu. W sobotę swoje orczyki uruchamia także położona tuż za granicą województwa, Szwajcaria Bałtowska, która zaprasza narciarzy na "szkolenie".
O podobnym kroku myśli także właściciel ośrodka w Kazimierzu Dolnym. - Obserwuję to, co robią koledzy z innych firm i nie ukrywam, że ich rozumiem. Dla naszej branży te trzy miesiące w roku są kluczowe. Tylko wtedy możemy funkcjonować, a mamy przecież leasingi, kredyty do spłacenia. Hotele mogą sobie odbić zimowy lockdown w okresie wakacyjnym, a co my mamy powiedzieć? - mówi Marcin Świderski, właściciel Stacji Kazimierz.
- Ja naprawdę nie widzę możliwości zarażenia się podczas zjeżdżania na nartach, przy zachowaniu wielometrowego odstępu, na otwartej przestrzeni. Znacznie wyższe ryzyko stwarza wyjście do supermarketu - dodaje. Przedsiębiorca przyznaje, że swój stok naśnieża i nie wyklucza uruchomienia wyciągu nawet w najbliższy poniedziałek, 18 stycznia.
Więcej cierpliwości przejawia właściciel stoku w Rąblowie. - Wierzę w to, że od lutego będziemy mogli wznowić działalność. Obserwuję, to co robią inni, ale sam ryzykować nie będę. Wiem, że gdy się poszuka, zawsze można znaleźć jakąś lukę w przepisach, ale nie będę się w to bawić. Dla mnie zdrowie klientów jest najważniejsze - przyznaje Kazimierz Antoń, właściciel NartSportu w gminie Wąwolnica. - Myślę, że te dwa tygodnie jeszcze wytrzymam, na razie skupiam się na przygotowaniu tras - dodaje przedsiębiorca.
Przypominamy, że stoki narciarskie, podobnie jak hotele i restauracje decyzją rządu zostały zamknięte z powodu ryzyka wzrostu zachorowań na Covid-19. Władze krajowe starały się uniknąć tłumów, zwłaszcza w polskich górach. Nadzieję na możliwość prowadzenia działalności z zastosowaniem nowych obostrzeń w listopadzie przedsiębiorcom dał wicepremier Jarosław Gowin. Po kilku tygodniach rząd zapowiedział jednak wprowadzenie "narodowej kwarantanny" i w ten sposób zielone światło dla stoków zamieniono w czerwone. To początkowo miało świecić do 17 stycznia, ale obostrzenia, ku rosnącemu zniecierpliwieniu przedsiębiorców, przedłużono do końca miesiąca.