W całym kraju umierają mewy śmieszki. Atakuje je wirus ptasiej grypy. Pięć padłych mew znaleziono w Kłodzie. Próbki trafiły do puławskiego laboratorium. Czy zabił je HPAI?
Przed tygodniem 400 martwych ptaków wyłowiono z akwenów wodnych w powiecie międzyrzeckim. Zabił je wirus ptasiej grypy. Kilkadziesiąt padłych mew odkryto również nad Wisłą w okolicach Wilkowa w powiecie opolskim. Badania próbek z ich ciał potwierdziły obecność wirusa HPAI. Z kolei we wtorek, 16 maja, pięć mew znaleziono w Kłodzie w gminie Kurów. Tego samego dnia trafiły do laboratorium Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach.
- Wyniki badań pobranych próbek są ujemne, ale ze względu na stopień rozkładu ptaków, trudno wskazać przyczynę ich śmierci - informuje dr Katarzyna Domańska-Blicharz z Zakładu Chorób Drobiu w PIWecie. Czy zatem mewy z Kłody mógł zabić wirus ptasiej grypy? - Nie możemy tego wykluczyć - przyznaje naukowiec.
Jak tłumaczą ornitolodzy, obecnie trwa migracja mew z basenu Morza Śródziemnego przez terytorium Polski na północ Europy. W związku z tym liczba ognisk grypy HPAI prawdopodobnie będzie rosła.
Według raportu Głównego Inspektoratu Weterynarii na Lubelszczyźnie od początku roku potwierdzono trzy ogniska grypy ptaków. Pierwsze zanotowano w styczniu w powiecie krasnostawskim, gdzie wirus zaatakował łabędzie. Kolejne dwa pojawiły się 10 maja. Były to opisywane mewy z okolic Międzyrzeca i Wilkowa. W tym ostatnim padła także rybitwa rzeczna i ostrygojad.
Wirus grypy ptaków nie przenosi się na człowieka, ale może być bardzo niebezpieczny dla ptactwa, zwłaszcza hodowlanego. Dlatego w przypadku kontaktu z padłymi ptakami ostrożność powinni zachowywać zwłaszcza hodowcy drobiu.