Odwiedzający Puławy turyści pamiątki związane z miastem mogą kupować jedynie w sklepiku należącym do spółdzielni socjalnej "Dukat". Muzeum Czartoryskich sprzedaje tylko książki historyczne. Dlaczego miejska placówka nie otworzy własnego punktu z pamiątkami? Według dyrektor, problemem jest brak miejsca.
Przy niemal każdym muzeum i atrakcji turystycznej w Polsce można kupić cały zestaw pamiątek kojarzących się z danym miejscem. Niestety, Muzeum Czartoryskich w Puławach nie czerpie żadnych finansowych korzyści z tego rodzaju działalności. Sprzedaje jedynie książki historyczne, co przynosi rocznie około 18 tys. zł. Turyści wychodzący z pałacu kierowani są natomiast przez pracowników muzeum do znajdującego przy dziedzińcu budynku wynajmowanego przez lokalną spółdzielnię socjalną "Dukat". To jedyne miejsce w mieście, gdzie w sezonie można zakupić pamiątki, np. kubki, filiżanki, pocztówki, breloki, czy obrazki na ścianę z historycznymi symbolami miasta.
Takie rozwiązanie sprawia, że miejska placówka, która sama przyciąga turystów, nie korzysta ze swojej przewagi i oddaje całe pole handlu pamiątkami zewnętrznemu podmiotowi. Dlaczego tak się dzieje? Według dyrektora Muzeum Czartoryskich, problemem jest brak miejsca.
- Nawet jeśli zamówilibyśmy pamiątki na sprzedaż, nie mielibyśmy gdzie ich wyeksponować. W punkcie kasowym jest naprawdę bardzo mało miejsca na prowadzenie muzealnego sklepiku - tłumaczy Honorata Mielniczenko, która zabrała głos w tej sprawie podczas dyskusji o muzeum na forum miejskiej komisji kultury i promocji.
Tymczasem, żeby rozpocząć sprzedaż, nie potrzeba dużej przestrzeni. - Tak naprawdę wystarczyłaby oświetlona gablota, w której można byłoby umieścić pamiątki kojarzące się z miastem. Turysta zabierałby jedną z nich i szedł z nią do kasy i kupował, a pracownik muzeum przynosiłby następny egzemplarz z magazynu - proponuje radny Mariusz Cytryński (Koalicja Samorządowa).
Oprócz standardowych kubeczków, czy pocztówek, muzealny sklepik mógłby oferować szereg nowych pamiątek, jakich obecnie w mieście nie można nabyć. Kojarzone z historią miasta, jak również ze współczesnością. To mogłyby być np. trójwymiarowe modele Pałacu Czartoryskich, Świątyni Sybilli, Bramy Rzymskiej, Domu Gotyckiego, Kaplicy, Bramy Mostowej, albumy fotograficzne, noże do otwierania listów z herbem miasta, magnesy na lodówkę, figurki historycznych postaci (np. ks. Izabeli), plakaty, obrazy, koszulki, torby, bransoletki, wisiorki, artykuły rękodzielnicze, mapy i przewodniki, płyty lokalnych artystów itp. Część oferty mogłaby być dostępna przez cały rok, on-line, w formie sklepu internetowego - z przekierowaniem ze strony internetowej MC.
- Nie powinniśmy oferować tandety, najlepiej byłoby, gdyby to były przedmioty wysokiej jakości. Ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że jeśli turyści tych pamiątek nie kupią u nas, zrobią to w Kazimierzu Dolnym. My powinniśmy ułatwić im nabycie przedmiotów, które będą im się pozytywnie kojarzyły z naszym miastem. To także jest forma promocji - zachęca radny Cytryński.
Czy miejskie Muzeum Czartoryskich zacznie pozyskiwać pieniądze na sprzedaży tego typu (lub innych) rzeczy dowiemy się jeszcze w tym roku. Aktualne możliwości techniczne i biznesowe w prowadzeniu własnego punktu będzie przedmiotem analiz, o których w poniedziałek zdecydowali radni z komisji promocji.