Pierwszy etap obwodnicy Nałęczowa będzie liczył 5,2 kilometra, spinając dwie drogi wojewódzkie - w kierunku Lublina oraz w kierunku Markuszowa i S17. Zdaniem Pacyfistycznego Stowarzyszenia Wolnej Myśli z Drzewc, wybrany wariant nie uwolni uzdrowiska od ciężarówek, a może zaszkodzić przyrodzie.
Informacja o ogłoszeniu przetargu na obwodnicę Nałęczowa przez Zarząd Dróg Wojewódzkich ucieszyła wielu mieszkańców gminy, ale nie wszystkich. Do naszej redakcji dotarło pismo autorstwa pochodzącej z Warszawy, prof. Marii Szyszkowskiej. To prezes wspomnianego Stowarzyszenia Wolnej Myśli, która od 26 lat zamieszkuje Strzelce koło Nałęczowa (obwodnica minie jej dom w odległości ok. 600 metrów).
Była polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej, aktywna działaczka społeczna, jest zawiedziona postawą władz samorządowych. W jej przekonaniu samorządowcy, decydując się na wybrany przebieg obwodnicy, popełnili poważny błąd.
Droga zniszczy mikroklimat?
- Wybrany wariant tak zwanej obwodnicy przebiega przez strefę ochronną uzdrowiska i przecina miejscowość Cynków na dwie części. Ta droga nie uwolni miasta od nadmiaru spalin i hałasu. Jej budowa wiąże się z wysuszeniem łąk, które warunkują leczniczy klimat, a samochody nadal będą jeździć Aleją Lipową, jako najkrótszą drogą na trasie Lublin-Kazimierz - przekonuje pani profesor. - Ustalony wariant zniszczy unikalny w skali Polski mikroklimat Nałęczowa oraz zniszczy miejscowość Cynków.
Obaw profesor (nauk humanistycznych), dotyczących druzgocącego wpływu drogi na lokalny "mikroklimat", nie podzieliła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, akceptując przygotowaną przez inwestora dokumentację. O tym, że argumenty podane przez "Pacyfistów" nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości, przekonuje także Kamil Jakubowski, rzecznik Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie.
ZDW: Obawy są nieuzasadnione
- Nieprawdą jest, że ta droga nie uwolni miasta od spalin i hałasu. Kierowcy, którzy nie będą musieli wjeżdżać do Nałęczowa na pewno będą ją wybierać - zapewnia. Jego zdaniem gminie Nałęczów nie grozi także osuszenie łąk czy zniszczenie mikroklimatu. - Będzie wręcz przeciwnie. Zaprojektowano odwodnienia drogi, zbiorniki retencyjne na wody opadowe, a przez rzekę przeprowadzona zostanie estakada o długości 374 metrów - wylicza Jakubowski.
Jak dodaje, obwodnica będzie przebiegała na granicy dwóch stref uzdrowiskowych, gdzie zgodnie z ustawą nie zabrania się budowy dróg klasy G. - Nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by wstrzymywać budowę tej drogi - podkreśla.
ZDW odrzuca również argument dotyczący negatywnych skutków "podzielenia Cynkowa na dwie części". Według drogowców, obwodnica w tamtym miejscu pobiegnie nad istniejącymi drogami lokalnymi, łącząc się z nimi za pomocą dróg serwisowych. Powstać mają także nowe chodniki, które zwiększą bezpieczeństwo pieszych - mieszkańców Cynkowa.
SKO: Oddziaływanie będzie minimalne
Obwodnicy nie boi się także Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które w jednym z pism dotyczących tej drogi ocenia, że "planowane przedsięwzięcie jest zgodne z wymaganiami przepisów o ochronie środowiska, a jego oddziaływanie na komponenty środowiska będzie minimalne".
To nie wszystko, wśród zalet wybranego wariantu drogi SKO uwzględnia m.in. zmniejszenie ilości spalin w centrum miasta i poprawę jakości życia mieszkańców. Jak przypomina kolegium, "odrzucono te warianty, których ingerencja w środowisko naturalne oraz życie mieszkańców byłaby znacząco większa".
Pełny efekt po drugim etapie
Niestety, sama obwodnica, w swoim pierwszym etapie, faktycznie może nie osiągnąć celu maksimum, jakim byłoby wyprowadzenie całego tranzytu z centrum miasta, ale z pewnością przejmie znaczną część ruchu ciężarowego. Będzie także alternatywną dla kierowców poruszających się z Lublina do Kazimierza, oferując im podobnej długości trasę przez Drzewce i Łopatki. Docelowy, pełny efekt zostanie osiągnięty po zakończeniu budowy kolejnego, czyli drugiego etapu obwodnicy (z Drzewc w stronę Karmanowic). Jeśli wierzyć samorządowcom, będzie to możliwe jeszcze w tej dekadzie.