Blisko dwa lata więzienia. To kara dla mieszkańca Puław, oskarżonego o usiłowanie zabójstwa swojej dziewczyny. Sąd uznał, że mimo wszystko Kamil K. nie chciał jej zabić.
30-latkowi groziło nawet dożywocie, ale podczas zakończonego właśnie procesu nie udało się dowieść, że Kamil K. zamierzał zamordować swoją partnerkę. Sąd skazał go więc za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Mężczyzna dostał rok i siedem miesięcy pozbawienia wolności. Musi również zapłacić pokrzywdzonej kobiecie 2 tys. zł nawiązki.
Do pobicia doszło w maju ubiegłego roku w okolicach Końskowoli. Kamil K. i pokrzywdzona w sprawie kobieta byli wtedy parą. Spotykali się od kilku miesięcy. Feralnego dnia wybrali się do lasu. Pili alkohol. Mężczyzna zaczął mieć pretensje do swojej dziewczyny. Zarzucał jej, że zamiast z nim, spędza czas w towarzystwie znajomych. Doszło do kłótni.
W pewnej chwili 30-latek uderzył swoją dziewczynę w twarz. Cios był tak mocny, że kobieta upadła. Napastnik zaczął ją wtedy wyzywać. Zadawał też kolejne ciosy. Przerażona kobieta postanowiła udawać nieprzytomną. Kamil K. na chwilę przestał ją bić i sięgnął po telefon. Wtedy jego dziewczyna rzuciła się do ucieczki. Niestety napastnik ją dogonił, zdarł z niej ubranie, przewrócił na ziemię i pobił. Potem zaciągnął ją za nogę w miejsce, z którego uciekła.
Z akt sprawy wynika, że Kamil K. usiadł na swojej dziewczynie, bił ją i dusił. Kobieta próbowała się wyrywać, ale bez skutku. Uratował ją przypadkowy świadek, który odpędził napastnika i wezwał pogotowie. Udzielił też kobiecie pierwszej pomocy.
Podczas przesłuchania mężczyzna tłumaczył policjantom, że to dziewczyna go szarpała. Ale w dalszym etapie śledztwa przyznał, że zadał dziewczynie kilka ciosów. Zaprzeczał jednak, by chciał ją zabić. Wyrok nie jest prawomocny. W sprawie można się spodziewać apelacji zarówno obrońcy, jak i prokuratury.