W nocy z poniedziałku na wtorek wybuchł pożar na bulwarze nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym. Spalił się jeden z barów. To już kolejny taki przypadek nad Wisłą. W marcu spalił się bosmanat, a sprawcy nie udało się ustalić.
Bar na bulwarze zaczął się palić nad ranem. Strażacy gasili pożar przez trzy godziny. W akcji udział brało pięć jednostek. Przyczyny wyjaśnia puławska policja. – Czekamy na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa, bo jest dla postępowania kluczowa. Pozwoli stwierdzić czy doszło do podpalenia czy to był wypadek – mówi Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji. – To lokal gastronomiczny. Było tam sporo urządzeń, które korzystają z instalacji elektrycznej. Nie można jednak wykluczyć celowego działania, ani serii podpaleń w związku z poprzednim pożarem w bosmanacie.
Sprawą pożaru w bosmanacie zajmowała się puławska prokuratura. Na początku czerwca śledztwo zostało umorzone. – Nie udało się wykryć sprawców podpalenia. Biegły stwierdził, że pożar nie stworzył zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi ani mienia w wielkich rozmiarach. Szkody są jednak spore, zostały oszacowane na ponad 100 tysięcy złotych – informuje Grzegorz Kwit, prokurator rejonowy w Puławach. – Policja nadal prowadzi czynności zmierzające do wykrycia sprawców. Jeśli uda się to ustalić na pewno zostanie skierowany akt oskarżenia przeciwko nim.
– Niestety w obu miejscach nie ma monitoringu, co utrudnia postępowanie – mówi Andrzej Pisula, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Podpalenia nie są jakąś nową rzeczą w Kazimierzu. Kiedyś była seria podpaleń na Górach, podpalenia aut przy ul. Lubelskiej czy Wikarówki – dodaje.