To jeden z pacjentów zaprószył ogień w szpitalu w Puławach. Mężczyzna najprawdopodobniej używał zapalniczki, od której zapaliła się pościel łóżka. On sam jest też najbardziej poszkodowany.
Pożar wybuchł w niedzielę po godz. 22 w jednej z sal Oddziału Wewnętrznego na 5. piętrze szpitala w Puławach. Ogień zaprószył najprawdopodobniej zapalniczką jeden z pacjentów. Zapaliła się pościel i materac łóżka.
– Kiedy dotarliśmy na miejsce zastaliśmy już opanowaną sytuację – mówi bryg. Krzysztof Morawski, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Puławach, który podkreśla bardzo profesjonalną akcję ratunkową przeprowadzoną przez personel szpitala. Bo zanim przyjechali strażacy, na ratunek ruszyli dyżurujący pracownicy oddziału. Najpierw ewakuowano trzech pacjentów znajdujących się w sali. Potem chorych z sąsiednich sal, w sumie 17 osób. Ogień stłumiono podręczna gaśnicą. Strażakom pozostało tylko dogaszenie oraz przewietrzenie pomieszczeń.
– Trzeba podziękować pracownikom i pogratulować, że potrafili odpowiednio zareagować w sytuacji zagrożenia – chwali Piotr Rybak, dyrektor szpitala w Puławach.
Jedyną osobą poszkodowaną jest pacjent, który tak nieostrożnie posługiwał się zapalniczką. Mężczyzna został poważnie poparzony. Z Puław przewieziono go do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej.
Strażacy wstępnie oszacowali straty w szpitalu na 20 tys. zł. Ale jak mówi dyrektor szpitala, może to być jednak znacznie więcej. – W sali było dużo sprzętu medycznego. Poza tym pomieszczenie będzie wymagało gruntownego remontu – mówi Piotr Rybak.
Pacjenci ewakuowani z oddziału na razie jeszcze przebywają w innych częściach szpitala. – Ale w ciągu dwóch dni chcielibyśmy wrócić do normalnej pracy – dodaje Rybak.