Z toru kolarskiego w Pruszkowie komornik zabrał maszyny startowe i urządzenia do pomiaru czasu. Wszystko przez ogromne długi Polskiego Związku Kolarskiego m.in. wobec wykonawcy obiektu, Mostostalu Puławy. Wierzyciele od lat domagają się spłaty zobowiązań.
Kolarska arena w Pruszkowie to jedyny tego rodzaju obiekt sportowy w naszym kraju. Do użytku został oddany w 2008 roku, a jego właścicielem jest Polski Związek Kolarski, który nie zapłacił puławskiej firmie za dodatkowe prace (m.in. szklaną bandę), które zamówiono w związku z nowymi wymaganiami.
Początkowo chodziło o ok. 5 mln złotych. Związek zapłacić jednak nie chciał, więc sprawa skończyła się w sądzie. Proces ciągnął się latami, a odsetki od długu przekroczyły wartość początkowego zobowiązania wobec wykonawcy. Dziś tylko Mostostalowi PZKol winny jest ponad 10 mln zł.
Sądowa potyczka z puławskim przedsiębiorstwem nie przyniosła związkowi żadnych korzyści. Zgodnie z orzeczeniem z grudnia 2016 roku, PZKol musi swoje długi spłacić. Problem w tym, że nie ma z czego. Gdy próby porozumienia się nie przynosiły rezultatu, do gry wszedł komornik.
Żeby uniknąć kompromitacji polskiego kolarstwa, puławska firma wyraziła zgodę na wstrzymanie egzekucji do zakończenia ostatnich mistrzostw Polski.
Tuż po nich, w poniedziałek 30 września, komornik w asyście policji rozpoczął zabezpieczanie na poczet spłaty długu wyposażenia obiektu. Do magazynu Mostostalu trafiły już maszyny startowe i urządzenia do pomiaru czasu.
– Wykazywaliśmy się dotychczas dobrą wolą i ogromną cierpliwością. Dłużej jednak nie mogliśmy czekać, bo to byłoby działania na szkodę naszej firmy. Od trzech lat mamy prawomocny wyrok, który nie jest respektowany. Tak dłużej być nie może. Zrobimy wszystko, żeby ten dług odzyskać – zapowiada Tadeusz Rybak, prezes Mostostalu Puławy.
Tymczasem zarząd PZKol-u podczas wczorajszej konferencji prasowej opisał dramatyczny stan organizacyjno-finansowy związku, który miał zostać odziedziczony po jego poprzednich władzach. Nie ma pieniędzy, księgowego, sprawozdań finansowych z ostatnich dwóch lat, dyrektora sportowego, sekretarza generalnego, ani nowych sponsorów. Regularnie pojawiają się natomiast kolejni wierzyciele (jest ich już ponad stu), niezapłacone faktury i pozwy sądowe. Dług PZKol-u przekroczył już 13 mln zł.
Żeby spłacić głównego wierzyciela, jakim jest puławski Mostostal, przy braku deklaracji wsparcia ze strony resortu sportu, związek planuje sprzedaż toru. – Rozważamy taką możliwość – przyznaje Sebastian Rubin, wiceprezes PZKol-u.
Pytanie, kto i za jaką cenę mógłby kupić tego rodzaju obiekt na razie pozostaje otwarte. Jego budowa kosztowała prawie 100 mln zł.
Nikt w środowisku sportowym nie ukrywa, że nad związkiem kolarskim kłębią się coraz ciemniejsze chmury, z widmem rozwiązania, co z kolei wiązałoby się z wykluczeniem polskich kolarzy torowych z międzynarodowej rywalizacji.