Po ponad trzech miesiącach przerwy związanej z pandemią, puławskie kino "Sybilla" zaczęło wyświetlać filmy. Pracownicy przyznają, że cieszą się z możliwości powrotu do pracy. Liczą na zainteresowanie ze strony widzów, zwłaszcza podczas nadchodzących Walentynek.
W odróżnieniu od dużych multipleksów, które potrzebują więcej czasu na przygotowania, puławskie kino zostało otwarte już 12 lutego, czyli w pierwszym możliwym terminie. Władze centralne warunkowo zezwoliły na wznowienie działalności kin, przy zachowaniu reżimu sanitarnego i maksymalnym wypełnieniu połowy dostępnych miejsc. Zezwolenie jest warunkowe, wydane na próbę na jedynie dwa tygodnie.
Mimo niewielkiej ilości czasu na przygotowania, kierownictwo puławskiego kina zdecydowało o skorzystaniu z tej możliwości. Obecnie trwa sprzątanie budynku i drobne prace konserwatorskie. We wtorek zamówiono filmy, które wkrótce będzie można oglądać przy al. Partyzantów.
- Cieszymy się z możliwości powrotu do pracy, ale mamy obawy o to, jak długo pozwolą nam prowadzić działalność. Nie chcielibyśmy znów się zamykać. Dla całej naszej branży trwają ciężkie czasy, ale liczymy na powrót widzów. Mam nadzieję, że o nas nie zapomnieli - mówi Marcin Niewielski, kierownik kina "Sybilla".
Wszyscy, którzy w najbliższy weekend wykupią bilety (ich cena pozostała na niezmienionym poziomie), nie powinni narzekać na repertuar. W piątek wyświetlony zostanie animowany film "Trolle 2", "Szarlatan" Agnieszki Holland, polska produkcja "Jak zostać gwiazdą" oraz thriller "Obraz pożądania" z Mickiem Jaggerem w jednej z ról. Kolejnego dnia kino wyświetli także "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" oraz przedpremierowy "Palm Springs". W repertuarze również familijny dramat fantastyczny "Tajemniczy ogród". W przyszłym tygodniu puławianie będą mieli okazję obejrzeć również polski dramat religijny "Czyściec" oraz duński komediodramat "Na rauszu".
Przypominamy, że kina zamknięto na początku listopada zeszłego roku. Wcześniej również nie mogły działać na pełnych obrotach, co odbiło się ich sytuacji finansowej. - My wszystkie oszczędności przeznaczamy na przetrwanie, utrzymanie zatrudnienia, mamy 11 etatów na umowie o pracę - przyznaje Niewielski. - Chcielibyśmy działać jak najdłużej. Dlatego liczę na to, że ta możliwość zostanie utrzymana - dodaje.