Central Park Bistro, puławska restauracja, która od początku lutego, wbrew rozporządzeniu, przyjmowała klientów wewnątrz lokalu, wróciła do wydawania dań tylko na wynos. Na ten sam krok zdecydował się Byczek Bistro.
Gdy na początku lutego Mateusz Okomski, menedżer puławskiego Central Park Bistro, zdecydował o pełnym otwarciu lokalu, przypuszczał, że ruszą za nim kolejni. Tłumaczył, że dalsze zamknięcie może grozić zwolnieniami pracowników, a prawo do prowadzenia działalności daje mu konstytucja. Właściciele większości pozostałych puławskich lokali gastronomicznych jednak nie poszli jego śladem. I jak można było się spodziewać, złamanie rozporządzenia, spotkało się z reakcją ze strony zarówno policji, jak i sanepidu.
Pierwsza kontrola puławskiej inspekcji sanitarnej zakończyła się nałożeniem na CP Bistro kary administracyjnej w wysokości 10 tys. zł.
Lokal działał jednak dalej, więc kontrolę powtórzono, nakładając kolejną karę, tym razem w wysokości 12,5 tys. zł. I mimo to, że część klientów oraz sympatyków restauracji pozytywnie odpowiedziała na jej prośbę o pomoc (wpłacili już ponad 6,5 tys. zł) to groźba kolejnych restrykcji ostatecznie doprowadziła do wywieszenia przez menedżera lokalu białej flagi.
Decyzja o zamknięciu restauracji (przy zachowaniu sprzedaży dań na wynos) wynika z sanepidowskiego zakazu wydawania posiłków osobom siedzącym przy stołach oraz spożywania posiłków na miejscu.
– Decyzja ta podlega natychmiastowemu wykonaniu, co oznacza, że jeśli nadal będziemy obsługiwać klientów w lokalu, Central Park Bistro może zostać zamknięte. Jednym z kolejnych kroków, które mógłby podjąć sanepid, jest zaplombowanie drzwi wejściowych – tłumaczy Mateusz Okomski, zwracając się do klientów obserwujących internetowy profil restauracji.
Menedżer liczy na uchylenie kar, które prawnicy reprezentujący spółkę zaskarżają do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
Na krok wstecz zdecydował się także puławski lokal, Byczek Bistro. Ten został otwarty na początku marca. Po kolejnych kontrolach sanepidu i groźbie zamknięcia, BB również wróciło do wydawania dań tylko na wynos.
– Byliśmy otwarci przez ok. 1,5 miesiąca – przyznaje Kamil Szlachtowicz, szef burgerowni.
Na zdjęcie obostrzeń spokojnie czekają również puławskie siłownie, w tym kontrolowana przed paroma miesiącami, Kuźnia Formy. Jej właściciel, Kamil Furtak, podobnie jak inni przedsiębiorcy, liczy na szybki powrót do normalności. Swoich klientów, zamiast do zakazanych ćwiczeń wewnątrz lokalu, zachęca do skorzystania z usług doradztwa m.in. w zakresie stosowania odżywek.
Niewykluczone, że ze względu na niższą, niż w innych regionach kraju ilość nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców, nasze województwo znajdzie się wśród tych, które z lockdownem pożegnają się w pierwszej kolejności.