Miejskie błonia między ul. Lubelską i Słowackiego mogły się stać najładniejszym parkiem w mieście. Koncepcje zagospodarowania wyglądały imponująco. Zabrakło jednak porozumienia z mieszkańcami.
Wizualizacje błoni, które ma Biuro Zieleni Miejskiej mogą robić wrażenie. Architekci zaplanowali tu nowoczesny park. Miała być nowa zieleń, park linowy, siłownia na powietrzu, nasypy ziemne tworzące rodzaj amfiteatru, tarasy widokowe i podświetlane wodotryski. Pomyślano również o miejscu na gastronomię, wypożyczalnię leżaków i sprzętu sportowego oraz toalety. Przy okazji przebudowy miał zostać zachowany plac na potrzeby ćwiczeń strażackich.
Planów było nawet więcej, bo swoje pomysły na aranżację błoni przedstawiali także studenci Politechniki Krakowskiej i warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Władze miasta przestały się jednak już nimi zajmować. – Ten temat upadł w 2009 roku, a środki przeznaczono na inne cele – mówi Izabela Giedrojć, kierownik Biura Zieleni Miejskiej.
Podczas dyskusji o tym jak należy zagospodarować błonia okazało się, że wśród mieszkańców nie ma jednomyślności. Część nie zgadzała się na żadne budynki (które mogłyby powstać od strony ul. Lubelskiej), znaleźli się także tacy, którym przeszkadzały toalety oraz wielu takich, którym przeszkadzało wszystko. Były nawet osoby, które na wszelki wypadek zaczęły zbierać podpisy przeciwko budowie supermarketu.
Dzisiaj wrócić do tematu jeszcze trudniej. Miasto przygotowuje się do bardzo drogiej przebudowy Domu Chemika, a na spóźnione o dekady inwestycje czeka m.in. Szkoła Podstawowa nr 11. Błonia znajdują się na dalekim miejscu na liście inwestycyjnych priorytetów. Spadły także szanse na pozyskanie jakiegokolwiek dofinansowania ich przebudowy.
– Ja takich możliwości nie widzę. Zmieniły się zasady rewitalizacji. Dzisiaj to musi być prawdziwa rewitalizacja z konkretnymi skutkami dla mieszkańców, walką z problemami społecznymi itd. Na budowę kolejnego parku nikt nam już nie da pieniędzy – przyznaje Robert Domański, kierownik Wydziału Rozwoju Miasta UM Puławy.
Według szacunków minimalny koszt zagospodarowania błoni zaczyna się od dwóch milionów złotych, a na to, by dokładnie odwzorować całą koncepcję architektów krajobrazu potrzeba byłoby o wiele więcej. Takich pieniędzy teraz w budżecie nie ma. Gdyby sześć lat temu samorządowcy i mieszkańcy potrafili się dogadać – błonia prawdopodobnie zostałyby zrewitalizowane podobnie jak szereg innych terenów zielonych w całym mieście. Dzisiaj perspektywa nawet samego ich drenażu (z powodu wysokiego poziomu wód) wydaje się bardziej odległa, niż kiedykolwiek.