Radni gminy Puławy na ostatniej sesji odrzucili porządek obrad, a to mogło skutkować zakończeniem obrad tuż po ich rozpoczęciu. Poszło o wynagrodzenie dla wójta.
Tuż po rozpoczęciu, wójt Krzysztof Brzeziński zgłosił dwa wnioski dotyczące zmian w porządku obrad. Chodziło o dopisanie punktu dotyczącego przyznania wyróżnienia dla zasłużonych mieszkańców gminy oraz ustalenia wynagrodzenia dla wójta, czyli dla siebie.
Pierwszy wniosek o dodanie do porządku obrad punktu dotyczącego przyznania wyróżnień poparli wszyscy radni, ale ten drugi przeszedł już tylko jednym głosem. Decydujące okazało się głosowanie nad przyjęciem porządku obrad, które nie uzyskało większości. Po przeliczeniu głosów "za”, których uzbierano jedynie 7, czyli mniej niż połowę, sesja została przerwana. Renata Molenda, przewodnicząca rady, w tej sytuacji zaczęła skłaniać się ku zakończeniu posiedzenia. - Nie ma większości, więc nie ma sesji. Powinniśmy na tym zakończyć - stwierdziła.
Gdy radni razem z wójtem wrócili z narady, otrzymali ironiczne brawa od zebranych na sali mieszkańców. Pierwszym punktem po wznowieniu obrad było wykreślenie spornego punktu dotyczącego przyjęcia uchwały o wynagrodzeniu dla wójta, pozostawiając jedynie nie wzbudzający kontrowersji punkt dotyczący przyznania wyróżnień. Podczas powtórzonego głosowania radni tym razem przyjęli nowy porządek obrad, a sesja od tego momentu przebiegała już bez zakłóceń.