O rozszerzaniu granic Puław, pomysłach na rozwój miasta oraz oszukanych mieszkańcach Janowca - mówi nowy wiceprezydent Puław, Tadeusz Kocoń.
Po ukończeniu studiów, ekonomii na UMCS zacząłem od administracji publicznej. Moja pierwsza praca to wydział finansowy Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. A więc z tym, czym zajmuję się teraz, spotkałem się już w 1976 roku. Rozpoczynałem swoją aktywność zawodową nawet od tego budynku (Urząd Miasta Puławy - red.) ponieważ to był wtedy wojewódzki ośrodek doskonalenia kadr, gdzie przechodziłem szkolenie. Później przez 25 lat byłem bankowcem. W latach 1998-2002 byłem radnym powiatu puławskiego, później wójtem w gminie Janowiec przez 11 lat, a teraz jestem tutaj. Myślę, że ta zmiana dobrze się przysłuży miastu.
• W swoim pierwszym wystąpieniu powiedział pan, że w pracy na stanowisku wiceprezydenta będzie pan chciał wykorzystać swoje doświadczenie. Czego nauczyło pana zarządzanie gminą Janowiec?
Zarządzanie gminą Janowiec pozwoliło mi wykazać, że w sytuacji trudnej, a nawet czasami beznadziejnej można gminę wyprowadzić na prostą. Gmina nie miała płynności finansowej, ciążyły niezapłacone rachunki. Wspomnę tylko o służbie zdrowia. Podjęliśmy decyzję o wydzieleniu ze struktur puławskiego SP ZOZ-u ośrodka zdrowia w Janowcu. Według dokumentów placówka wykazywała co roku 50 tysięcy złotych strat, a od momentu utworzenia własnego SP ZOZ, osiągała podobny wynik, tylko że na plusie. Podobne efekty przyniosło przejęcie spółki Prom od firmy Energopol Trade. Były to trudne zadania, z którymi sobie poradziłem i myślę, że te doświadczenia w zarządzaniu będę mógł tutaj wykorzystać.
• Kiedy dowiedział się pan, że pańska kandydatura na wiceprezydenta była brana pod uwagę? Był pan zaskoczony?
Na pewno było to przedmiotem umowy o współpracy, która była konstruowana z udziałem pani poseł (Małgorzaty Sadurskiej - red.) oraz pana prezydenta, która zawierała pewne personalia. Ja w tych rozmowach nie uczestniczyłem. O tym, że otrzymam to stanowisko dotarło do mnie, gdy zadzwonił prezydent.
• Przed panem cztery lata, co przez ten czas chciałby pan zrobić dla Puław? Jakie cele, zadania stoją teraz przed panem?
Wyzwaniem jest decyzja odnośnie sposobu zarządzania Puławskim Parkiem Naukowo-Technologicznym. Musimy się zastanowić i wybrać podmiot, który będzie zarządzać majątkiem PPN-T, ale też współpracować z podmiotami, które będą na tym terenie. Pewnie będzie to nowa spółka komunalna, która może być beneficjentem pomocy unijnej, ale też umożliwi stworzenie funduszy pomocowych, takiego parabanku, który pozwoli na wzmocnienie, czy wsparcie finansowe nowych podmiotów gospodarczych w ramach np. inkubatorów przedsiębiorczości.
• Czym się różni wizja rozwoju miasta pańskiej formacji politycznej od tej, którą miała Platforma Obywatelska współrządząc Puławami w ostatnich latach?
Ja nie znam celów PO. Znam cele miasta, którego gwarantem zapewniającym ciągłość jest prezydent. Na pewno zmienił się układ polityczny w radzie miasta, ale ja jestem organem wykonawczym, pracownikiem prezydenta. To rada swoimi decyzjami określi kierunek rozwoju.
• Z pana punktu widzenia PiS będzie kontynuował politykę prowadzoną przez Platformę Obywatelską? Czym tak na-prawdę różnią się te dwa ugrupowania na poziomie lokalnym?
Myślę, że sytuacja PiS-u w Puławach zmieniła się. Inna jest rola opozycji, a inna obozu rządzącego. To było widać podczas sesji, gdzie budżet przygotowany przez poprzedników, mimo uwag, został przyjęty. W sensie budżetowym jest ciągłość. Nie możemy też wywracać strategii dla miasta Puławy. Być może będą jakieś zmiany w strategii, ale to musi być poprzedzone dyskusją, w której być może ja także będę uczestniczył.
Z punktu widzenia mieszkańca Puław, a także przedstawiciela politycznej opozycji miał pan przez ostatnie lata możliwość obserwacji tego, co się dzieje w mieście. Nigdy nie miał pan żadnych krytycznych uwag lub jakiejś własnej wizji jego rozwoju?
Ja mam trochę odmienne wizje, ale to nic nie znaczy. Uważam, że to miasto powinno zmienić granice administracyjne. Uważam, że wzorem innych miast Puławy powinny przekroczyć Wisłę i przenieść się na jej drugi brzeg. Chodzi o tę część pomiędzy mostami. Nie ma tego w naszej strategii, to jest taka moja własna wizja. Puławy duszą się trochę pomiędzy Zakładami Azotowymi, a lasem. Tutaj na południu, na Włostowicach jest strefa ujęcia wody dla Puław i Kazimierski Park Krajobrazowy. Z kolei za torami, w stronę Końskowoli Puławy też się nie rozwijają.
• Czeka nas aneksja Góry Puławskiej?
Góra Puławska, Jaroszyn... Trzeba by stanąć nad mapą i się nad tym zastanowić. To byłoby też przedmiotem analizy ze strony gminy Puławy. Granice administracyjne przesuwa się decyzją samorządów. Stary most wymaga remontu, na który nie stać gminy. Miasto jest bogatsze.
• Ktoś mógłby posądzić pana o niegospodarność.
To byłaby inwestycja w przyszłość, w rozwój miasta. Góra Puławska to już jest strefa podmiejska Puław. Te funkcje już tam przechodzą, jak układ komunikacyjny, czy aglomeracja kanalizacyjna. Puławy już otworzyły się na Wisłę, zagospodarowane bulwary to jest ten kierunek.
• Jakie są według pana dwa najważniejsze problemy gospodarczo-ekonomiczne Puław i jak chciałby je pan rozwiązać?
Przed nami stoi problem zagospodarowania odpadów nie tylko z Puław, ale z całego powiatu, a nawet szerzej. Puławy w tej chwili zarządzają gospodarką odpadami, ale nie można ich utylizować w obecny sposób. Trzeba stworzyć inny, bardziej nowoczesny sposób ich mineralizacji, unieszkodliwiania i jest to zadanie stojące przed Puławami.
Jest, ale to nie załatwi do końca problemów. Na pewno stoi przed nami problem ich termicznego przekształcania.
• Czyli budowa spalarni?
Można mówić, że to spalarnia, ale świat nic lepszego nie wymyślił. Odpady zawierają składniki szkodliwe dla środowiska, a dotychczas żaden inny system nie zapewnił ich unieszkodliwiania. Jak są w nich metale ciężkie, to nie ma innego sposobu. Np. spalanie opakowań plastikowych w wysokiej temperaturze redukuje część szkodliwych związków chemicznych.
• A ten drugi problem?
Ilość mieszkańców z roku na rok ubywa, a chodzi o to, żeby zatrzymać proces kurczenia się miasta w sensie demograficznym. Żeby zatrzymać proces odchodzenia młodych ludzi przez rozwój przedsiębiorczości. Temu ma służyć rozwój potencjału PPN-T.
• Na razie Park kojarzy się bardziej z konferencjami, niż tętniącą życiem gospodarczym częścią miasta.
Park w Tarnobrzegu stoi pusty. Nasz po dwóch latach ma około 50 procent obłożenia i dostał pieniądze na doposażenie. Uproszczonym rachunkiem można udowodnić, że on już strat nie przynosi. Generuje dochody dla miasta, choćby z podatku od nieruchomości. Wszystko wskazuje na to, że będzie przynosił zysk, ale on nie jest po to. On jest po to, by stworzyć warunki do startu przedsiębiorstw. Nowe firmy rodzą się w głowach, z pomysłów, ale później na start muszą dostać jakieś pieniądze. Te pochodziłyby z nowej unijnej perspektywy finansowej, a my chcemy wspierać przedsiębiorców.
• Co pan powie tym, którzy nie wierzą w to, że będzie pan dobrym wiceprezydentem Puław, skoro decyzją mieszkańców został pan odwołany z funkcji wójta gminy Janowiec? W takim sensie, że skoro nie sprawdził się pan tam, to czemu miałby pan się sprawdzić tu?
Hasła, które były oparte na kłamstwach w Janowcu przyniosły taki skutek. Było szereg zarzutów o nieprawidłowości i były zawiadomienia do organów ścigania, ale żaden z nich się nie potwierdził. To znaczy, że ci ludzie zostali oszukani. Mówili im, że rządzi nimi złodziej - a to okazało się nieprawdziwe. Mówiło się, że zadłużyłem gminę, a tak dokładnie licząc, to ją oddłużyłem. Nie uważam, że się tam nie sprawdziłem. Pracowałem także w tym mieście bardzo długo i myślę, że mam tutaj ukształtowaną opinię i myślę, że jest ona dobra. Inaczej nie zdobyłbym zaufania prezydenta.