Woń alkoholu poczuli policjanci, którzy zatrzymali na ulicy dęblińskiego radnego Andrzeja B. Chwilę wcześniej widzieli go, jak prowadził samochód. Mężczyzna nie chciał poddać się badaniu alkomatem, więc policjanci pobrali mu krew. Wyniki będą znane najwcześniej za tydzień.
W poniedziałkowy wieczór do komisariatu policji w Dęblinie zadzwonił anonimowy informator. Powiedział, że za chwilę z parkingu Urzędu Miasta wyjedzie volkswagen golf, którym będzie jechał pijany kierowca. Policjanci wysłali
na miejsce patrol.
Jeden z funkcjonariuszy dostrzegł pojazd i chciał go zatrzymać. Ten jednak nie zareagował na wezwanie.
Andrzeja B. udało się zatrzymać dopiero kilkanaście minut później. Inny patrol spotkał go idącego pieszo ulicą. Policjanci wyraźnie wyczuwali od kierowcy woń alkoholu. – Jednak on odmówił poddania się badaniu alkomatem. Policjanci zabrali go więc do komendy i pobrano mu krew – mówi Kazimierz Stefanek, rzecznik policji w Rykach.
Okazuje się, że radny, który w poprzedniej kadencji był wiceburmistrzem Dęblina, wracał z posiedzenia Komisji Gospodarki Przestrzennej i Budżetu. Według relacji jednego z uczestników posiedzenia, radny już na komisji zachowywał się dosyć dziwnie. – Był bardzo pobudzony i agresywny – mówi jeden z uczestników spotkania.
Próbki z krwią radnego trafiły już do Lublina. Wyniki badań będą znane najwcześniej za tydzień.