Ruszył proces naczelnej lokalnego "Tygodnika Powiśla. Oskarżona o szantażowanie kazimierskiego radnego nie przyznaje się do winy.
Tym razem Filipowska złożyła bardzo obszerne wyjaśnienia. Przesłuchanie trwało ponad dwie godziny, a zapis jej zeznań zajął siedem stron. Kobieta nie przyznała się do winy. Przekonywała natomiast, że to pokrzywdzony powinien zasiąść na ławie oskarżonych. - Żal, że prokuratura, która powinna stawać w obronie pokrzywdzonych, zamiast tego otacza opieką przestępców - komentuje Filipowska.
Poszkodowanym w tej sprawie jest radny z Kazimierza Dolnego Rafał Suszek, który w procesie pełni rolę oskarżyciela posiłkowego. Wczoraj nie został przesłuchany.
- Ubolewam nad tym, bo chciałem ustosunkować się do wypowiedzi pani F. Na kolejnej rozprawie złożę obszerne wyjaśnienia, bo od dłuższego czasu gromadziłem materiał dowodowy. Samo nagrywanie moich prywatnych rozmów to tylko jeden z elementów gry, jaką prowadziła pani redaktor - tłumaczy radny.
Zapis tej rozmowy trafił do redaktor Filipowskiej. W kwietniu ub. r. wysłała do radnego pismo, w którym miała domagać się 45 tys. zł odszkodowania za naruszenie jej dóbr osobistych. Suszek odmówił zapłaty i o wszystkim powiadomił prokuraturę. Ta zarzuciła Filipowskiej, że groziła ujawnieniem kompromitującego nagrania politykom i mediom, a w zamian za milczenie miała domagać się pieniędzy. Grozi za to do trzech lat więzienia.
Oskarżona w zeznała prokuraturze, że rzeczywiście napisała list do radnego, ale nie domagała się od niego żadnych pieniędzy. Chciała mu jedynie wyjaśnić, jakie konsekwencje może ponieść, jeśli dalej będzie ją zniesławiał. Utrzymywała, że jej pismo było tak naprawdę przedsądowym wezwaniem do ugody.
Kolejna rozprawa 5 listopada.