Osuszają błota, które nadają miasteczku mikroklimat ściągający kuracjuszy z całej Polski - alarmuje profesor Maria Szyszkowska, była senator, pisarka związana z Nałęczowem. - Stawiają hotele, baseny. W pogoni za pieniędzmi zabijają uzdrowisko.
- Nałęczów jest jednym z nielicznych uzdrowisk z lokalnym klimatem. Kształtuje go wilgotność gleby, roślinność, nasłonecznienie - wyjaśnia prof. Bronisław Janiec z Zakładu Hydrografii UMCS.
Uzdrowisko Nałęczów jest jedynym sprywatyzowanym w Polsce. Właścicielem jest holenderska firma East Spring International. Od kiedy do Nałęczowa wszedł obcy kapitał, zmiany widać gołym okiem. Stanęło Atrium, centrum hydroterapii. Nieco dalej Termy Pałacowe - hotel z restauracją. Oraz nowoczesne sanatorium przy Kościuszki. I na tym się nie zakończy. Nie licząc prywatnych inwestorów, których ekskluzywne posesje wyrastają w różnych częściach uzdrowiska.
Prof. Szyszkowska twierdzi, że inwestycyjny boom może się źle zakończyć. Zwraca uwagę na osuszanie bagien w dolinie Bystrej i Bochotniczanki. Prof. Iwo Wojciechowski, kierownik Katedry Ekologii Ogólnej Akademii Rolniczej w Lublinie, podziela niepokój Szyszkowskiej. - Odradzałbym ekspansywne osuszanie terenów i budowanie - sugeruje. - Na mikroklimat wpływa stała wilgotność powietrza, która zależy m.in. od parowania podmokłości. W dość krótkim czasie może dojść do zlikwidowania klimatu, dla którego przyjeżdżają ludzie z całej Polski.
Profesor Janiec zaznacza, że byłby ostrożny w ocenie. - Trudno powiedzieć, czy rozbudowa niszczy mikroklimat - mówi. - Trzeba byłoby zrobić badania.
A takich nikt w ostatnich latach nie przeprowadził. Zdaniem Adama Madejskiego, dyrektora Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych sprawę powinni rzetelnie zbadać specjaliści. - Klimat Nałęczowa bierze się z wilgotności doliny, w której leży. No, ale z drugiej strony trudno zabronić ludziom budowania się - dodaje dyrektor.
Szefowie nie sprywatyzowanych uzdrowisk nałęczowskich dystansują się od poczynań holenderskiego inwestora. - Sprywatyzowane uzdrowisko idzie w kierunku komercjalizacji i turystyki zdrowotnej - uważa Michał Jedenak, dyrektor Kolejowego Szpitala Uzdrowiskowego. Ich nie interesuje pacjent i jego leczenie, lecz zdrowa osoba. Wychodzą z założenia, że co się sprzeda, jest dobre. Alkohol też. U mnie nie ma fryzjera, manicure. Powiem ironicznie: "najlepiej otworzyć jeszcze kasyno w Pałacu Małachowskich”.
Właściciel prywatnego uzdrowiska nie traktuje poważnie niepokojów o mikroklimat. - Nasze inwestycje stanęły na obszarach już wcześniej zagospodarowanych - mówi Mirosław Przesmycki, dyrektor Zakładu Leczniczego Uzdrowisko Nałęczów SA. - Na przykład Atrium na miejscu rozlewni wody. Nie było potrzeby osuszania terenu. Skoro obiekty są, oznacza to, że dostały zgodę wymaganych instytucji: samorządu, konserwatora zabytków, przyrody, ministerstwa zdrowia.
Zbigniew Pacholik, zastępca burmistrza Nałęczowa zapewnia, że żadnej dowolności w budowaniu nie ma. - Spora część miasteczka należy do uzdrowiskowej strefy - tłumaczy. - Gmina ma plan zagospodarowania przestrzennego w oparciu, o który wydaje pozwolenia na budowę.
Podobnie mówi Zdzisław Strycharz, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Ale dodaje, że zagadnienie jest warte przyjrzenia się. - Jaki sens będzie miało budowanie nowych sanatoriów, kiedy zabijemy klimat uzdrowiska? - pyta. •