- Nie wstydzimy się kupować papieru toaletowego i paradować z nim po mieście, ale mamy opory, żeby zrobić zakupy w sex shopie - twierdzi Luiza Popis,
Odważna decyzja
- Sama nigdy wcześniej nie byłam w sex shopie - mówi. - Może inaczej patrzyłabym na życie? Ludzie smucą się, kłócą, narzekają, a nie potrafią się kochać.
Na chwilę milknie, bo do środka wchodzi dwóch młodych mężczyzn. Rozglądają się chyłkiem, niepewnie, przebiegają wzrokiem po półkach i wychodzą.
- Tak to się właśnie odbywa - wyjaśnia Luiza. - Facet zagląda, staje przed gadżetami, ale nic nie widzi. Po prostu nic. Pytam - może w czymś pomóc? - Niee! Szybko odpowiada i albo łapie coś na chybił trafił, albo od razu wychodzi. Dlaczego nie wstydzimy się kupować papieru toaletowego, nieść go przez całą ulicę, a wejście do sklepu, który zbliży nas do przyjemności, uważamy za krępujące, a nawet naganne?
Najważniejsza rzecz
- Pracowałam kiedyś w kuchni. Jedna z dziewczyn opowiadała - uśpiłam dzieci i na szczęście stary też już zasnął. Pytam się jej - dlaczego "na szczęście?” A ona - "no bo nie musiałam uprawiać seksu”. - Jak to nie musiałam? Ty się nie zdziw, jak on sobie jakąś babę znajdzie” - mówię.
Śmieje się, że dziewczyny w kuchni patrzyły na nią jak na głupią i wzruszały ramionami.
- Jesteśmy zakłamani, pruderyjni i niedouczeni. Seks to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka - kręci głową i wciąż się zastanawia, że w XXI wieku jeszcze tego nie czujemy.
- Przyszedł klient, który mi powiedział, że kochał się z żoną trzy razy w ubiegłym roku. Oni oddalają się od siebie. Albo się rozejdą, albo on znajdzie sobie kochankę - wyrokuje.
Wizyty i wizytacje
- Mam stałych klientów, no może nie takich, co bez przerwy kupują, ale przychodzą pogadać, zwierzyć się ze swoich problemów - mówi Luiza. - Sąsiedzi z osiedla też się zdarzają. Na spacerze albo przed blokiem kłaniają się elegancko, a tu udają, że się nie znamy - śmieje się. - Ale to starsi, bo młodzi mówią "o, cześć, fajnie, że to ty”. Czy przychodzą np. wojskowi? - Wiem o niektórych, ale widzę ich w cywilnych ubraniach. Dotyczy to również innych grup zawodowych - dodaje znacząco.
Mówi, że miała wizyty
"trójek” starszych pań, ale skończyło się na dyskusji. Każda ze stron została przy swoich poglądach, choć wszystko odbyło się grzecznie.
Język miłości
- Częściej przychodzą mężczyźni. Jacy? Powiedziałabym co najmniej średnio wykształceni, choć wśród młodych jest różnie. Przychodzi pan, który sam się przyznaje do 73 lat. Mówi do mnie - "dziecko, jestem stary, ale jeszcze trochę mogę. Daj no mi jakiś kremik, żeby było jak należy” - opowiada Luiza. - Są mężczyźni, którzy mają kompleks długości albo problem ze wzwodem. Jeśli powiedzą mi o co chodzi, na pewno coś podpowiem, doradzę, bo nie wszystko wszystkim pomaga. Ale są i tacy, którzy w ogóle nie słuchają. Łapią coś z półki i już ich nie ma. Sporą grupą klientów są ci, którzy chcą przyjaciołom zrobić zaskakujący prezent - przeważnie tzw. dmuchane lalki.
Normalna praca
W sąsiednich sklepach pytają, czy sama wszystkiego spróbowała. - A ja odpowiadam, czy ma pan w domu te wszystkie buty ze swojego sklepu? Czy sprzedawczyni w cukierni bez przerwy obżera się ciastkami?