Bywalcy aresztu w Puławach mogą już wziąć prysznic, zjeść coś ciepłego, a nawet pospacerować na świeżym powietrzu.
Wczoraj w areszcie puławskiej policji przebywało dwóch zatrzymanych mężczyzn. Jeden był poszukiwany listem gończym, bo nie stawiał się na swoje procesy sądowe. Drugi to pijany kierowca z Nałęczowa. Dla każdego z nich przypada kilkumetrowa cela z okienkiem, pryczą i stolikiem. Mają prawo do prysznica, ciepłego posiłku, a wkrótce będą mogli nawet wypoczywać na świeżym powietrzu.
Tym warunkom daleko do luksusów, ale w porównaniu z tym co było jeszcze kilka miesięcy temu, zatrzymani mogą się czuć jak królowie. - Teraz pomieszczenia aresztu wreszcie spełniają wszystkie wymagane normy - mówi Roman Maruszak, rzecznik puławskiej policji.
Wcześniej nie było prysznica, w pomieszczeniach było niewiele światła i świeżego powietrza, a jak powiedzieli nam policjanci, czasami można było się natknąć nawet na szczura. Posiłki, które zatrzymani dostawali ze stołówki, kiedy do nich docierały były już zimne. Teraz w areszcie jest mikrofalówka, dzięki której zatrzymani mogą zjeść coś na ciepło.
Komenda na remont aresztu przeznaczyła duże pieniądze, bo aż 430 tys. złotych. Dużą część kosztów pochłonął jednak system monitoringu. - Teraz policjant pracujący w areszcie nie musi co jakiś czas chodzić i przez wizjer zaglądać do zatrzymanych. Wszystkich ma ciągle na oku na ekranie swego monitora (patrz zdjęcie) - mówi Roman Maruszak.
W lecie zatrzymani zyskają jeszcze jedną przyjemność. Trwa remont spacerniaka na podwórzu komendy. Niektórym bywalcom przyda się przebywanie na świeżym powietrzu. W Puławach nie ma izby wytrzeźwień, dlatego osoby, które przesadzą z alkoholem trafiają właśnie na komendę. Doba "hotelowa” kosztuje tu 150 zł.
Remont puławskiego aresztu to część całościowego remontu, jaki przechodzi cała komenda powiatowa. Budynek został już pomalowany na nowy kolor - pomarańczowy. Ale prace potrwają jeszcze co najmniej rok.