Ilu ludzi zginęło pod tajemniczym dębem w puławskim lesie na skraju cmentarza wojskowego - tego nie wiadomo.
Cmentarz wojskowy przy ul. Piaskowej. Po schodach wspinamy się w okolice pomnika, mijamy go i przez wąską furtkę wchodzimy w las. Już ze skraju widać dąb owinięty biało-czerwoną szarfą. Schodzimy ze stromej skarpy i jesteśmy tuż przed nim.
Sprawę tajemniczego drzewa, pod którym rozstrzeliwano po II wojnie światowej osoby niewygodne dla komunistycznej władzy odkrył Czesław Piotrowski, który kilka lat temu opisał to w kwartalniku Puławskiego Towarzystwa Tradycji Narodowych.
Mordowali po cichu
W lipcu 1944 r., kiedy do Puław wkroczyły wojska sowieckie, rozpoczął swoją działalność Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Swoją siedzibę miał w budynku gestapo (dzisiejsza WKU przy ul. Piłsudskiego). W początkowej fazie zbrodniczej działalności wszystkie ofiary urzędu były zakopywane w sadzie tuż obok urzędu. Dopiero po interwencji prokuratury wojskowej z Lublina ofiary zaczęto rozstrzeliwać i grzebać w zupełnie innym miejscu - oddalonym od centrum lesie w pobliżu wówczas już istniejącego cmentarza komunalnego.
Tutaj można było mordować z dala od oczu świadków. Po rozstrzelaniu, które prawdopodobnie zawsze odbywało się pod tym samym drzewem, ciała zabitych zakopywano w dole na terenie cmentarza. Autorowi tekstu o wszystkim opowiedział jeszcze w latach 60. nieżyjący już dozorca cmentarza, którego ubecy mieli zmuszać do kopania dołów. Zbiorową mogiłę zabitych można znaleźć na skraju cmentarza komunalnego, w pobliżu lasu (na zdjęciu obok). Znajduje się tu jedynie napis "Polegli w obronie ojczyzny. Cześć ich pamięci.”
Znaleziony świadek zbrodni
Rozpoczęły się poszukiwania drzewa, pod którym dokonywano rozstrzeliwań. Mikołaj Spóz wraz z Krzysztofem Kuźmą wybrali się do lasu z wykrywaczem metali. Urządzenie wykazało obecność metalu w kilku charakterystycznych miejscach jednego z najstarszych dębów w zagajniku. Na korze do wysokości ok. dwóch metrów występują tam nietypowe zgrubienia. Kul, niestety, nie udało się wydłubać, gdyż z upływem lat drzewo stało się bardzo grube. - Pomyśleliśmy, że skoro odbywały się tu rozstrzelania, to ślady muszą się znajdować także w ziemi. W odległości kilku kroków od drzewa udało się odnaleźć 9 łusek z naboi - opowiada Mikołaj Spóz z Puławskiego Towarzystwa Tradycji Narodowych.
Po potwierdzeniu lokalizacji miejsca zbrodni, towarzystwo wystąpiło o pomoc do prezydenta Puław. Miejscy radni zwrócili się do właściciela terenu, którym jest Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa o udostępnienie części lasu, aby upamiętnić miejsce tragedii. IUNG się na to zgodził, więc teraz wokół dębu powstanie ogrodzenie, a obok zostanie ułożony głaz z wyrytą informacją o tragicznych wydarzeniach. Na skarpie powstanie też kilka stopni ułatwiających zejście w głąb lasu. - Dziękujemy za dotychczas okazaną pomoc prezydentowi i Radzie Miasta. Wszystkie następne prace będziemy robili w czynie społecznym. Dlatego potrzebujemy każdej pary rąk do pomocy - zachęca Mikołaj Spóz.
PTTN prace rozpocznie jeszcze w tym roku. Każdy, kto chce pomóc, powinien się zgłosić do prezesa organizacji Roberta Ocha, który jest dyrektorem Gimnazjum nr 1 w Puławach, tel. (0-81) 888 80 10.