Zamknięte sanatoria, bezrobocie i powolny upadek - taka przyszłość czeka Nałęczów, jeśli droga wojewódzka nadal będzie prowadzić przez centrum miasta.
- Prowadzę pensjonat przy ul. Armatnia Góra i co 15 minut przejeżdża tędy ciężarówka. Budynek trzęsie się w posadach - załamuje ręce Irena Denko, właścicielka dwóch nałęczowskich pensjonatów. I dodaje, że goście coraz częściej skarżą się na spaliny.
- Opłata klimatyczna jest niemała, a co mam w zamian? Smród i hałas? Nie rozumiem, dlaczego wasze władze nie dbają o to miejsce - dodaje kuracjusz Krzysztof Michałowski z Warszawy.
Tymczasem, zgodnie z przepisami z 2005 roku, aby nie stracić statusu miejscowości leczniczej, władze Nałęczowa muszą jak najszybciej wykonać tzw. operat uzdrowiskowy.
- Potrzebujemy od władz województwa konkretnej daty rozpoczęcia budowy tej drogi - mówi Ćwiek.
Ewentualna utrata statusu uzdrowiska będzie drogo kosztować żyjące z turystów miasto oraz niedalekie Puławy i Kazimierz Dolny. Niestety, może do tego dojść w najbliższych latach.
- Nie będziemy mogli pobierać opłaty klimatycznej, a budżet miasta straci grube miliony złotych - mówi Artur Rumiński, zastępca burmistrza Nałęczowa.
- Żadne z sanatoriów nie będzie mogło podpisać umowy z NFZ, a to równia pochyła dla całego miasta. Wykreowanie Nałęczowa na kurort trwało dziesiątki lat, a można roztrwonić to bardzo łatwo. Dlatego od budowy obwodnicy nie ma odwrotu - dodaje Andrzej Kozłowski z Uzdrowiska Nałęczów.
Co na to Urząd Marszałkowski? - Obwodnica jest na liście rezerwowej Regionalnego Programu Operacyjnego 2007-2013, ale musimy dbać o zrównoważony rozwój regionu. Budowa obwodnicy pochłonęłaby prawie połowę tych środków - mówi wicemarszałek Jacek Sobczak.
I dodaje: Musimy na budowę szukać pieniędzy z zewnątrz. Zależy nam, żeby Nałęczów był okrętem flagowym regionalnej polityki uzdrowiskowej.